"Narzeczony mojej kuzynki nie kochał jej! Wiedziałam, że chodzi mu tylko o pieniądze..."
Fot. 123 RF

"Narzeczony mojej kuzynki nie kochał jej! Wiedziałam, że chodzi mu tylko o pieniądze..."

"Moja kuzynka, Jola, jest cudowną osobą, ale nigdy nie miała powodzenia. – Może gdyby miała na czole wypisany stan konta, mężczyźni zaczęliby ją podrywać? – stwierdziła kiedyś moja mama. Niby żartowała, ale tak naprawdę to wykrakała. Kiedy pewnego dnia Jolka przedstawiła nam swojego narzeczonego, stanęłam jak wryta. Znałam go i miałam ochotę rozpętać piekło!" Monika, 27 lat

Moja kuzynka miała naprawdę piękny ślub. W końcu spotkała mężczyznę, z którym może być naprawdę szczęśliwa. A jeszcze nie tak dawno leczyła złamane serce. O mały włos nie wyszła za człowieka, który nie kochał jej i zniszczyłby jej życie. 

Jola nie była zbyt ładna i nigdy nie miała powodzenia

W szkole była obiektem okrutnych żartów. Chłopcy nie zwracali uwagi na fakt, że dziewczyna, choć brzydka, jest koleżeńska, uczynna, inteligentna, ciekawa świata i ma naprawdę wspaniałe poczucie humoru.
– Chyba muszę się pogodzić z tym, że zostanę starą panną – stwierdziła kiedyś.
– Nie mów tak! – zaprotestowałam. – Twój książę z bajki jeszcze cię szuka.
– Nie wierzę w bajki... – westchnęła. – Nie oszukujmy się, przecież takiej brzyduli jak ja nikt nie zechce.
– No co ty mówisz?! – popatrzyłam na nią. – Masz wszystko na swoim miejscu. Jesteś zadbana i inteligentna. Jak wyjedziesz na studia, na pewno poznasz kogoś, kto to doceni. Nie martw się – pocieszałam ją. Niestety, przez pięć lat żaden chłopak nie zainteresował się Jolą.

Kuzynka nie była pięknością, ale... miała pieniądze

Może gdyby miała na czole wypisany stan konta, mężczyźni zaczęliby ją podrywać? – stwierdziła kiedyś moja mama. Rodzice mojej kuzynki byli właścicielami świetnie prosperującej hurtowni leków.
– Co ty mówisz?! – oburzyłam się. – Chyba nie życzyłabyś jej, żeby związała się z kimś, kto bardziej niż ją będzie kochał jej pieniądze?!
Mijały kolejne lata, a Jolka ciągle była sama. Pocieszałam ją, że przecież ja też nie mam chłopaka. Ona jednak wiedziała, że nie narzekałam na brak adoratorów, a nie spotykałam się z nimi, bo żaden nie przypadł mi do gustu.
– Ty możesz mieć chłopaków na pęczki – kuzynka uśmiechała się smutno. – A na mnie nikt nawet nie spojrzy...

W końcu i do niej los się uśmiechnął... Przynajmniej tak się wydawało

Dowiedziałam się, że Jola z kimś się spotyka... Długo przede mną to ukrywała, może nie chciała zapeszyć...? Z niecierpliwością czekałam, aż kuzynka sama opowie mi o wszystkim. Wreszcie do mnie zadzwoniła.
– W następną niedzielę zapraszamy ciebie i ciocię na obiad.
– A z jakiej to okazji? – aż mnie skręcało z ciekawości.
– No... – Jola zająknęła się. – Chciałam zrobić ci niespodziankę, ale...
– Powiedz, proszę...
– Mam kogoś... – wykrztusiła wreszcie kuzynka.
– Gdzie się poznaliście?
– W salonie samochodowym.
No tak. Jola kilka miesięcy wcześniej kupiła nowy, drogi samochód. Przez moment pomyślałam, że być może ten facet zainteresował się nią dlatego, że stać ją było na takie auto.
„Nie!”, potrząsnęłam głową. „To na pewno nie tak!”.
– Bardzo się cieszę! – powiedziałam.
Jadąc z mamą taksówką do wujostwa, znowu zastanawiałam się, czy narzeczony Joli nie jest łowcą posagów.
– Najważniejsze, żeby Jola była szczęśliwa... – westchnęła mama, jakby odpowiadając na moje wątpliwości.

Miałam ochotę rozpętać piekło

Po kuzynce było widać, że bardzo zależy jej na tym, by jej chłopak zrobił na nas dobre wrażenie.
– Ciociu, Moniko, pozwólcie, że wam przedstawię... – Jola zawiesiła głos. – To Jarek, mój... chłopak – skinęła dłonią na mężczyznę stojącego przy oknie. Spojrzałam na niego i znieruchomiałam. Przecież to był...
– Witam – uśmiechnęła się moja mama.
– Dzień dobry – zająknął się Jarek, spoglądając na mnie nerwowo. Pewnie zastanawiał się, co teraz zrobię. A ja miałam ochotę rozpętać piekło!
– Moniko... – mama trąciła mnie w bok.
– Cześć, jestem Monika – powoli wyciągnęłam rękę do mężczyzny. Ponieważ z niczym się nie zdradziłam, chłopak szybko poczuł się pewnie.
– Jarek – popatrzył mi w oczy. Nie tylko on odczuł ulgę. Spojrzałam na Jolę, była rozpromieniona. Potem wszyscy razem usiedliśmy do stołu. Starałam się nie patrzeć na Jarka ani nie słuchać szczebioczącej do niego Joli.

Poznałam go miesiąc temu w klubie

Przysiadł się do mnie. Był przystojny, ale od razu wiedziałam, że to jeden z tych dyskotekowych podrywaczy, których pełno w każdym klubie. Szczerzących wybielone zęby i szukających przygody... Usiłowałam go spławić, ale Jarek uparł się, żeby ze mną zatańczyć.
– Mam duszę zdobywcy, skarbie. Jak wypatrzę ofiarę, to muszę ją ustrzelić. A ty od razu wpadłaś mi w oko...
– Jasne – zaczęłam kpić. – A jeśli ofiara nie zechce się od ciebie odczepić?
– Wtedy mogę nasłać na nią narzeczoną.
– Taka groźna?
– I to jak! Ale na szczęście bogata... I roześmiał się, jakby właśnie opowiedział niezły dowcip.
„Gdybym miała wtedy pojęcie, o kim on mówił...”, wzdrygnęłam się.
– Nie smakuje ci, kochanie? – zapytała mnie ciocia.
– Przepraszam, zamyśliłam się – zmusiłam się do uśmiechu.
– Jarkowi bardzo smakuje, prawda, kochanie? – usłyszałam głos kuzynki i poczułam, jak przechodzi mi apetyt.
– Oczywiście, skarbie. Potrawy mojej przyszłej teściowej to arcydzieła kulinarne! – uśmiechnął się szeroko Jarek.
Ze zdumieniem stwierdziłam, że on już zupełnie nic nie robi sobie z mojej obecności tutaj, z faktu, że będąc narzeczonym Jolki, podrywał mnie w klubie.

Jolka musiała się o tym dowiedzieć

„Co za bezczelność!”, wściekałam się w duchu. „Jolanta nie może związać się z tym typem!”, chciało mi się krzyczeć. Tylko że... Jak miałam się zachować? „Co robić, co robić?”, myślałam gorączkowo. Po obiedzie usiedliśmy w ogrodzie. Po chwili przeprosiłam towarzystwo i poszłam do domu, żeby skorzystać z łazienki. A gdy z niej wyszłam, w holu czekał na mnie... Jarek.
– Piękna Monisia tutaj, kto by pomyślał...
– Jak śmiesz? – zirytowałam się natychmiast. – Jak śmiesz zawracać głowę mojej kuzynce?
– A co? Nie można?
– Przecież jej nie kochasz!
– I co z tego? Raczej się o tym nie dowie. Staliśmy w holu, ja przodem do drzwi ogrodowych, Jarek tyłem. Nie widział więc tego co ja. Że ciocia, nalewając poncz, przechyliła za mocno dzbanek, wylewając jego zawartość na sukienkę Joli. Że kuzynka wstała i ruszyła w stronę domu.
Ja jej powiem! Wszystko! – podniosłam głos, żeby zagłuszyć kroki Joli, a jednocześnie zyskać na czasie. – Ze szczegółami! Niech wie, jaki jesteś naprawdę!
– I co? Może myślisz, że ci uwierzy? – prychnął rozbawiony Jarek. Jolanta przekroczyła próg, a on ciągnął:
Masz rację, nie kocham Jolki, ale za to ona kocha mnie i ufa mi bezgranicznie! Kuzynka stanęła jak wryta, a Jarek dodał: – Nie zamierzam rezygnować z tego, co lubię. Coś mi się w końcu od życia należy, skoro poświęcam je dla takiej brzyduli?!
– Jolu! – krzyknęłam i rzuciłam się w stronę pobladłej nagle kuzynki.
– Jolu, ja tylko... – zaczął się plątać Jarek.
Wynoś się stąd! Natychmiast zejdź mi z oczu! – syknęła kuzynka. Jarek rzucił mi spojrzenie pełne nienawiści i po chwili usłyszałyśmy trzask zamykających się za nim drzwi frontowych.
– A teraz... – wyszeptała Jola – powiedz mi, co tu się wydarzyło.
Opowiedziałam jej więc o wszystkim.
– Wiem, że to bolesne, ale cieszę się, że poznałaś prawdę... – zakończyłam.
– Dziękuję ci, Moniko.

Poznała mężczyznę, który ją kocha

We wrześniu kuzynka wyjechała nad morze. Tam poznała Darka. Zabawny facet z kartoflanym nosem i rozbrajającym uśmiechem, jedząc dorsza w nadmorskiej knajpce, zakochał się w siedzącej obok Jolce od pierwszego wejrzenia. Nie ustąpił, dopóki nie zgodziła się obejrzeć razem z nim zachodu słońca. Długo nie miał pojęcia o jej pieniądzach. Poznałam go, to naprawdę świetny gość. A w sobotę, ponad rok później od pierwszego spotkania, przysięgli sobie, że będą razem już do końca... 

 

Czytaj więcej