"Rozkochiwałam w sobie facetów, a potem ich rzucałam... Aż trafiła kosa na kamień!"
Fot. Adobe Stock

"Rozkochiwałam w sobie facetów, a potem ich rzucałam... Aż trafiła kosa na kamień!"

"Wszyscy moi poprzedni adoratorzy byli już w szczęśliwych związkach, tylko ja wciąż nie mogłam sobie ułożyć życia! Dlaczego? Było to dziwne, bo podobałam się mężczyznom i jeśli ktoś wpadł mi w oko, nie miałam żadnego problemu, by go zdobyć. Flirtując, czułam się jak ryba w wodzie! Niestety, oni szybko się we mnie zakochiwali, a im bardziej się angażowali, tym bardziej mnie od siebie odstręczali. No, po prostu nie potrafiłam się zakochać! Do czasu, aż w naszej firmie zjawił się Bartek. Nasz nowy informatyk..." Zofia, 28 lat

– Myślę, że powinniśmy przestać się spotykać – westchnęłam.
Nigdy nie lubiłam tego momentu i łudziłam się, że tym razem do niego nie dojdzie. Kamil naprawdę mi się podobał. Wydawał się ideałem – przystojny, inteligentny, dobry, świetnie zarabiał. Myślałam, że tym razem się zakocham, bo trafiłam na kogoś w moim typie. Spotykaliśmy się na randkach, Kamil szalał za mną coraz bardziej, obsypywał kwiatami i prezentami, a ja… Lubiłam go, ale szczerze mówiąc, nawet nie miałam ochoty się z nim całować. Tymczasem po miesiącu znajomości on wyznał mi miłość!
– Nigdy dotąd nie byłem tak zakochany – mówił przejęty.
A ja… nic! Moje serce nawet nie drgnęło. Postanowiłam więc z nim zerwać.
– Dlaczego, Zosiu? – wyjęczał. – Dlaczego mi to robisz?
– Przecież nie dlatego, żeby cię skrzywdzić. Szkoda mi ciebie, bardzo cię lubię, ale po prostu czuję, że nigdy cię nie pokocham, bo… bo… nie i już!
– Ale ja bez ciebie nie mogę żyć! – krzyknął rozpaczliwie.
– Możesz, możesz – burknęłam.
Niejeden mi już tak mówił, a potem wszyscy znajdowali sobie dziewczyny, żenili się, płodzili dzieci… Sięgnęłam myślami w przeszłość. 

Wciąż szukałam miłości

No tak! Wszyscy moi poprzedni faceci byli już w szczęśliwych związkach, tylko ja wciąż nie mogłam sobie ułożyć życia! Dlaczego? Było to dziwne, bo podobałam się mężczyznom i jeśli ktoś wpadł mi w oko, nie miałam żadnego problemu, by zwrócić jego uwagę. Flirtując, czułam się jak ryba w wodzie! Niestety, oni szybko się we mnie zakochiwali, a im bardziej się angażowali, tym bardziej mnie od siebie odstręczali. No, po prostu nie potrafiłam się zakochać! A nie miałam zamiaru wiązać się na siłę bez miłości.
– Bo ty jesteś taką zimną femme fatale. Musisz zwracać na siebie uwagę mężczyzn, nie przepuścisz żadnemu, a jak już faceta w sobie rozkochasz, to zrywasz. Lubisz się nimi bawić i tyle! Sama jesteś pozbawiona uczuć – mówiła Sylwia, moja przyjaciółka.
– Wcale nie, ja naprawdę szukam miłości – wzdychałam ze smutkiem.
Po Kamilu szybko znalazłam inny obiekt zainteresowań. Bartka.
– To nowy pracownik w naszej firmie. Wysoki brunet. Przystojny jak nie wiem co! Informatyk. Bardzo inteligentny. Szarmancki, miły, ech! – opowiadałam z przejęciem Sylwii. – Tym razem czuję, że to będzie to! – rozmarzyłam się.
– Dla niego może tak – westchnęła. – Rozkochasz go w sobie i rzucisz. Daję wam góra dwa miesiące.

Postanowiłam Bartka zdobyć

No i zaczęłam stosować wobec Bartka swoje metody. Jestem ładna i zgrabna, ale takich dziewczyn spotyka się sporo, musiałam więc coś zrobić, żeby zauważył właśnie mnie. Uśmiechałam się do niego, zagadywałam, rozmawiałam. Byłam miła, nie na tyle jednak, by pomyślał, że go podrywam. Przecież to on miał poderwać mnie!
Naprawdę robiłam, co mogłam, żeby mnie zapragnął. Zakolegowaliśmy się, ale Bartek nie wykonywał żadnych ruchów, żeby zmienić naszą znajomość na bardziej intymną. Powód mógł być tylko jeden. Jego nieśmiałość. Spotykaliśmy się po pracy, niezobowiązująco co prawda, ale zawsze. A on ani jednym słowem, ani gestem nie pokazał, że zależy mu na czymś więcej niż na koleżeństwie.
– To gej – stwierdziła Sylwia. – Przecież na ciebie nie ma mocnych!
– Na pewno nie gej. – Uśmiechnęłam się. – Myślę, że jest nieśmiały. Trudno, będę musiała trochę go rozruszać!
Pewnego razu mieliśmy szczególnie męczący dzień w pracy. Poszliśmy więc potem do pobliskiej knajpy, by się zrelaksować.
Kiedy w wesołej atmosferze wypiliśmy po dwa drinki, przysunęłam się do niego. Nic nie mówiłam, patrzyłam mu tylko wymownie w oczy, czekając, aż zrozumie, czego od niego chcę. Ale on się zmieszał i wbił wzrok w stół.
– Bartek – szepnęłam i dotknęłam lekko jego ramienia.
A potem delikatnie położyłam swoją dłoń na jego dłoni.
– Wiem, że nie jestem ci obojętna – powiedziałam cicho.
– Co ty mówisz? – wykrztusił.
– Nie musisz być taki nieśmiały. – Uśmiechnęłam się. – Mnie też bardzo się podobasz.
– Ależ Zosiu! – Patrzył na mnie zaskoczony.
Wtedy go pocałowałam. Nie oddał pocałunku. Popatrzyłam na niego z wyrzutem, a potem wstałam, wzięłam płaszcz i upokorzona wyszłam z knajpy.
– Zosiu! – krzyknął i również opuścił lokal.

Traktował mnie jak zwykłą koleżankę!

Dogonił mnie kilka metrów dalej, ujął za ramiona.
– Przepraszam, Zosiu. Nie wiedziałem. Ja, ja… Nie zamierzałem cię oszukiwać, myślałem, że jesteśmy kolegami. Nie chcę cię zranić, bardzo cię lubię, ale nic poza tym!
– Jesteś gejem – stwierdziłam.
– Nie. – Uśmiechnął się blado. – Po prostu… kocham inną… – westchnął.
– Przecież nie masz nikogo – zdziwiłam się.
– Rozstaliśmy się niedawno. Właściwie to ona… – Spuścił głowę. – Ale wciąż ją bardzo kocham, to miłość mojego życia, wierzę, że do mnie wróci!
– Och! – zawołałam załamana, a potem łzy zaczęły mi lecieć po policzku. – Trafiła kosa na kamień – rzuciłam z żalem do siebie.
– Nie rozumiem – powiedział.
Ze spuszczoną głową powlekłam się do domu. Bartek dogonił mnie i objął.
– Głupia byłam, co ja sobie uroiłam – łkałam. – Teraz będziesz mnie miał za idiotkę.
– Coś ty. Będę cię miał za wspaniałą, przepiękną, inteligentną dziewczynę. Na pewno bez problemu sobie kogoś znajdziesz!
– Na pewno – parsknęłam. – Och, jak ty nic nie rozumiesz! – westchnęłam.
Nie przestałam go kochać ani odrobinę. A może nawet więcej? „Facet jest wart starań”, pomyślałam. „Zrobię wszystko, byś o niej zapomniał!”, obiecałam sobie w duchu, patrząc w jego czarne oczy.

Czytaj więcej