"Myślałam, że po ślubie będę żoną, a zostałam... służącą teściowej. Koszmar!"
Fot. 123 RF

"Myślałam, że po ślubie będę żoną, a zostałam... służącą teściowej. Koszmar!"

"Już kilka tygodni po ślubie z Darkiem odkryłam, że jego matka niby wygląda na miłą, ale tak naprawdę jest cwaną zołzą. Grzebie w naszych rzeczach, wtrąca się we wszystko, traktuje mnie jak darmową pomoc domową, wysługuje się mną na każdym kroku! Ale w końcu znalazłam wyjście z tej sytuacji...!  Justyna, 24 lata

Początkowo planowaliśmy z Darkiem wynajęcie kawalerki.
– Lepiej się gnieść w jakiejś dziupli, byle na swoim – przekonywałam męża. Niby się ze mną zgadzał, ale jakiś czas później zaczął mnie namawiać na zamieszkanie w mieszkaniu jego matki.
– Przecież ona ma trzy wielkie pokoje, a my mamy płacić czynsz obcym ludziom? To już lepiej wziąć kredyt na własne lokum – gadał w kółko i w końcu uległam. Teściowa zawsze się do mnie uśmiechała, tyle że – jak to odkryłam z czasem – był to wredny i fałszywy uśmiech.

Wysługiwała się mną w każdy możliwy sposób

– Na bazarek musisz ze mną iść, jarzyn już prawie nie mam, a te z osiedlowego zieleniaka są droższe – powiedziała,  krzywo patrząc na niezaścielone łóżko. Dopiero wstałam i już mam się rzucać do prac domowych?! Byłam zirytowana, ale grzecznie jej odpowiedziałam...
– Oczywiście, że z mamą pójdę, ale może koło dziewiątej? – zapytałam z nadzieją.
– O dziewiątej wszystko co najlepsze dawno będzie przebrane, pospiesz się! – biadoliła. „Szlag by to wszystko”, pomyślałam. Wskoczyłam w dżinsy, założyłam pierwszą lepszą bluzę i poszłyśmy. Na bazarku chyba z godzinę, albo i półtorej marudziła, a ja za nią – jak jakaś niewolnica prosto z plantacji bawełny – targałam coraz cięższy kosz z warzywami. Kiedy w końcu dowlokłam się do mieszkania, licząc na odrobinę czasu dla siebie, teściowa od razu znalazła mi zajęcie.
– Trzeba by spiżarkę posprzątać, pranie zrobić i pościel wyprasować. Wiesz, że mnie kręgosłup boli od takich rzeczy – komenderowała, dodając, żebym jej jeszcze później warzywa na zupę obrała.
– A jutro ogórki mi pomożesz robić. No i pomidory – wyliczała.
„Czy tę babę całkiem pogięło?”, zastanawiałam się, z zaciśniętymi zębami zabierając się za porządki w sypialni teściowej. Odkurzałam właśnie pod jej łóżkiem, kiedy zajrzała do pokoju.
– Ooo, jak ci świetnie idzie, Justynko. To może jeszcze dzisiaj zdążymy wyfroterować parkiety – wzięła się pod boki, dodając, żebym w wolnym czasie skoczyła jej do apteki.
– Recepta jest w kuchni na stole. „W wolnym czasie?!”, pomyślałam wściekła. W wolnym czasie to ja chciałabym wziąć chociaż prysznic, bo rano nie zdążyłam!
Darek wrócił z pracy późnym popołudniem. Początkowo planowałam mu się wyżalić na jego matkę, ale kiedy zobaczyłam, jaki jest zmęczony, dałam sobie spokój. On też nie leży całymi dniami, tylko tyra w tym cholernym markecie. Za marne grosze.

Zaczęłam żałować, że w ogóle wyszłam za mąż

W weekend było strasznie. Teściowa przez całą sobotę siedziała nam na głowie. A to ziółka jej trzeba zaparzyć, a to z nią do parku iść… Już w południe miałam dość wszystkiego. Poszłam do sypialni i położyłam się na łóżku. Mamunia pojawiła się w progu jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
– A kto to widział tak w ubraniu na łóżku leżeć? Źle się czujesz, Justynko? – zapytała, a kiedy zaprzeczyłam, poprosiła, żebym pomogła jej w kuchni.
– Przecież przygotowałam na dziś zupę – przypomniałam jej.
– Chłodnik? Te wasze jakieś nowoczesne dziwactwa nie nadają się do niczego. Mój syn jest przyzwyczajony do innej kuchni. Zagryzłam zęby, żeby nie wybuchnąć płaczem. Czasem zaczynałam żałować, że w ogóle wyszłam za mąż. Na cholerę mi to było? „Mam dopiero dwadzieścia cztery lata, mogłam się wolnością nacieszyć”, myślałam, chociaż kiedy do kuchni wszedł Darek i objął mnie, całując w kark, od razu poczułam wyrzuty.
– Może gdzieś wyjdziemy wieczorem? – zapytałam męża.
– Niby za co? – warknął.
„No tak, znowu kwestia pieniędzy”, pomyślałam. Wiedziałam, że mąż ma do mnie żal – od trzech miesięcy siedziałam na bezrobociu i chociaż naprawdę szukałam pracy, to jakoś niczego nie mogłam znaleźć. Darek się martwił, co będzie dalej, ja też fatalnie się z tym czułam, tylko teściowa nie miała nic przeciwko. Powiedziała, że kobieta powinna w domu siedzieć. Tak jak ona...
– Przepraszam cię – Darek objął mnie, dodając, że w sumie przecież spacer wiele nie kosztuje. – Możemy jechać do parku...
– Do parku to sobie w niedzielę pojedziecie, a dzisiaj mi Justysia musi włosy pomóc zafarbować, plecy umyć… – wchrzaniła się teściowa. Myślałam, że Darek coś powie w mojej obronie, ale milczał i kilka minut później siedziałam w łazience, szorując rękawicą obrzydliwie tłuste plecy mamuni!
– Mamo, a może znajdziemy mamie jakąś panią z PCK? Ja też chciałabym mieć trochę więcej czasu na szukanie pracy – zapytałam kilka minut później, nakładając jej farbę.
– Ty chyba Justysiu żartujesz sobie, co? – spojrzała w lustro, posyłając mi pełne wyrzutu spojrzenie. – Gdzie ja bym obcą osobę wpuściła do domu, a i płacić za to trzeba. To ja myślałam, że my jak matka z córką żyjemy... Wściekłam się. Zrozumiałam, że jeśli teraz się stąd nie wyrwę, to będzie coraz gorzej!

Wyjechałam do Włoch, by być opiekunką, ale za pieniądze!

Następnego dnia zadzwoniłam do Włoch, do mojej kuzynki i poprosiłam ją, żeby poszukała mi jakiejś pracy. Po miesiącu byłam już pod Rzymem. Opiekuję się starszą panią, dbam o jej dom, pomagam we wszystkim. W sumie za świetną tygodniówkę robię to, co u teściowej robiłam za darmo. Darek się na mnie wściekł, ale wiem, że mu przejdzie, zresztą mimo lamentów teściowej zamierzam go tutaj ściągnąć. Posiedzimy tu trochę, to zarobimy na własne mieszkanie. 

 

Czytaj więcej