"W klubie spotkałem moją dawną dziewczynę. Patrząc, jak kusząco tańczy, zapragnąłem się z nią kochać. Okazało się, że ona też ma ochotę na wspólną noc. Problemem okazał się jednak poranek..." Damian, 28 lat
Stałem oparty o ścianę, popijałem drinka i spoglądałem na tańczących na parkiecie ludzi. Szczególnie jedna z wyginających się wdzięcznie postaci budziła moje zainteresowanie. Ewka. Moja była dziewczyna. Poruszała się kusząco i seksownie... fantastycznie...
– Dlaczego właściwie ja z nią zerwałem? – szepnąłem sam do siebie, ale nie mogłem sobie przypomnieć. Potem jeszcze raz spojrzałem na Ewę i stwierdziłem, że taką kobietę zostawić mógł tylko idiota. Wreszcie dopiłem zawartość szklanki i ruszyłem na parkiet. Podszedłem do niej od tyłu. Objąłem ramionami w pasie i przylgnąłem do niej ciałem.
– Cześć! – uśmiechnąłem się uwodzicielsko, gdy odwróciła głowę.
– Cześć... – odpowiedziała z filuterną miną. – Co słychać?
– Nieźle – rzuciłem, starając się zsynchronizować ruch jej bioder z moimi. Ewa wyciągnęła ramiona i położyła dłonie na moich pośladkach, zaczęliśmy się poruszać w rytm muzyki. Ta zabawa bardzo mnie podnieciła.
– Hej! – zaśmiała się Ewa, odwracając się nagle do mnie. – Co się dzieje w twoich spodniach?
– Cóż, niektóre części mojego ciała strasznie za tobą tęskniły – odparłem.
– Właśnie widzę – pokiwała głową. – Ale zdradzę ci sekret. Niektórym moim też bardzo brakowało twojego dotyku – dodała i delikatnie ugryzła mnie w płatek ucha.
Jęknąłem. Zawsze to uwielbiałem i ona najwyraźniej o tym pamiętała.
– A powiedz: które? – mruknąłem więc, odważnie poczynając sobie w okolicy, gdzie kończyły się jej plecy.
– Sam się domyśl – zachęciła.
Jeszcze jakiś kwadrans byłem w stanie kontynuować tę niebezpieczną zabawę.
– Albo wyjdę na świeże powietrze, albo zrobię tu zaraz taki skandal, że w telewizji to pokażą – powiedziałem wreszcie.
– No to lepiej wyjdź – zachichotała. – A ja, dla pewności, pójdę z tobą – dodała.
Noc była zimna. Znajdowaliśmy się w centrum miasta. Na szczęście znałem wiele przytulnych zaułków między kamienicami. I w jeden taki zaprowadziłem Ewę... Przyparłem ją do ściany i pocałowałem. Ona niemal wgryzła się w moje usta. Sięgnąłem dłońmi do jej piersi.
– Właśnie one za mną tęskniły? – spytałem.
– Pocałuj je, a się dowiesz – zachęcała. Tęskniły. Byłem tego pewien...
– Zróbmy to jeszcze raz! – poprosiła zaraz po tym, jak mną wstrząsnął dreszcz rozkoszy. – Ale gdzieś, gdzie będzie nam wygodniej – dodała.
Zabrałem ją do siebie. I zabawa zaczęła się na nowo. Tym razem Ewa przejęła inicjatywę. Rozpaliła wszystkie moje zmysły, a moja rozkosz była tak wielka, że niemal sprawiała mi ból. Zaraz po tym, jak minęła, zapadłem w głęboki sen.
O siódmej obudził mnie budzik w komórce, który zapomniałem wyłączyć na weekend. Już miałem odwrócić się na drugi bok, gdy nagle wszystko mi się przypomniało. Otworzyłem oczy i spojrzałem na prawą stronę łóżka. Leżała tam! Nadzieja, że może to był tylko sen, rozwiała się natychmiast. I od razu się rozbudziłem. Po cichutku wstałem z łóżka. Ewa nawet nie drgnęła. Wymknąłem się do łazienki. Przemyłem twarz zimną wodą, a potem, waląc głową w lustro, szepnąłem wściekły na siebie:
– Cholera, cholera, cholera... Bo alkohol wyparował, umysł wytrzeźwiał, wygłodniałe rozkoszy ciało zostało zaspokojone, więc wreszcie do głosu doszedł rozum.
I zacząłem się zastanawiać, jak ja mam teraz powiedzieć Ewce, żeby sobie poszła. Że chciałem się tylko zabawić...
Z kim się przespałeś?! – mój przyjaciel wrzasnął do słuchawki zaraz po tym, jak użył całego zasobu niemiłych słów wyrażających niezadowolenie z faktu, że obudziłem go po siódmej rano w sobotę.
– Z Ewką... – powtórzyłem.
– Gratuluję pomysłu! – drwił. – Jakby mało było kobiet w tym mieście. Ty musiałeś zaciągnąć do łóżka swoją eks!
– Tak jakoś wyszło... – bąknąłem. – A ty lepiej poradź mi, co mam robić.
– Skocz do jubilera kupić obrączki – stwierdził.
– Ale ja nie chcę się z nią żenić! – jęknąłem.
– To teraz jest akurat najmniej ważne – odparł. – Nie wiesz, że kobiety nie potrafią oddzielać seksu od miłości. Ewa jest teraz święcie przekonana, że właśnie do siebie wróciliście.
– Myślisz? – upewniałem się nieśmiało.
– Jestem pewien – potwierdził.
– Niech to diabli! – zakląłem.
– To jak się jej pozbyć? Może powiedzieć jej prawdę? – zaproponowałem z wahaniem.
– Jak chcesz mieć na sumieniu jej życie, zrób to – rzucił.
– Ale najpierw przemyśl, czy jesteś w stanie znieść fakt, że ktoś przez ciebie popełnił samobójstwo – dokończył poważnie.
– A jeśli nie jestem? – szepnąłem nieśmiało.
– To przynajmniej dziś zachowuj się tak, jakbyś też się cieszył z jej obecności – poradził.
Nie od razu uwierzyłem, że to jedyne rozwiązanie. Jeszcze długo chodziłem po kuchni, myśląc, co zrobić. Żaden rozsądny pomysł nie przyszedł mi do głowy. Za to zacząłem sobie przypominać, dlaczego rozstałem się z Ewą. Bo kazała sobie pomagać w pracach domowych. Bo nie pozwalała mi rzucać brudnych skarpet na podłogę. Bo kazała mi ze sobą rozmawiać o uczuciach, żądała czułych wyznań.
– Dlaczego nie pamiętałem tego wszystkiego wczoraj?! – rozpaczałem. Dlaczego? Dlatego że wczoraj głowę miałem gdzie indziej...
Zrezygnowany postanowiłem wreszcie wyjść na dwór, przewietrzyć się i przy okazji kupić coś na śniadanie. Potem kilka razy obszedłem blok dookoła, jakoś nie kwapiąc się, by wejść do klatki. Przez głowę przemykały mi przeróżne scenariusze tego, co zastanę w domu. Ewę opatuloną ręcznikiem wychodzącą spod prysznica i zasypującą mnie buziakami. Ewę w mojej koszuli, mającą ochotę na poranne pieszczoty. Ewę leniwie przeciągającą się w pościeli i proponującą, byśmy rozpoczęli wszystko od nowa.
– Brrr! – aż się wzdrygnąłem z niechęcią. A potem wreszcie zacząłem się wdrapywać na moje piętro. Otworzyłem drzwi, wszedłem do środka i wpadłem prosto na Ewę pędzącą jak wiatr przez przedpokój.
– Dzień dobry... – bąknąłem.
– Cześć... – szepnęła.
– Ja... Ja właśnie... – Przyniosłem śniadanie – wskazałem na torbę. – Bułki, masło, szynkę i twój ulubiony dżem morelowy – uśmiechnąłem się krzywo.
– Damian! – jęknęła. – Błagam cię, nie utrudniaj mi tego!
– Słucham?! – zdziwiłem się.
– Miałam nadzieję wyjść, zanim wrócisz – powiedziała szybko.
– W kuchni zostawiłam ci liścik. I błagam, postaraj się mnie zrozumieć – dodała, wyminęła mnie i zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć, zbiegała już po schodach w dół.
Skonsternowany poszedłem do kuchni. Wziąłem do ręki kartkę i przeczytałem głośno:
– To była cudna noc. Przebacz mi, ale nie mogę dać ci nic więcej. Dla mnie to był tylko seks. Bez miłości. Ewa... Przez chwilę stałem znieruchomiały. A potem wpadłem we wściekłość.
– Ewa! Ewka! – wypadłem na korytarz i krzyknąłem za nią. Nawet się jednak nie zatrzymała. Wybiegła z klatki schodowej, trzaskając drzwiami. A ja przez długi czas jeszcze chodziłem po domu wściekły. No bo jak to: dla niej to był tylko seks? Jak to nie chciała do mnie wrócić?! Jakim prawem?! Przecież była kobietą! Powinna chcieć zbierać za mną brudne skarpety, gotować mi obiadki i robić mi awantury za piwo z kolegami! No i kochać mnie. Kochać! To przecież ja znowu miałem ją rzucić! W końcu usiadłem na taborecie i się zamyśliłem. Zdałem sobie sprawę, że w takim razie nigdy więcej jej nie zobaczę. A przecież kupiłem nawet jej ulubiony dżem morelowy! Świat się kończy! Kobiety zaczynają zachowywać się jak faceci!