"Radek wydawał się facetem idealnym. Do czasu, gdy poznał mojego byłego męża. Był o niego zazdrosny, chciał, żebym całkowicie wyrzuciła go ze swojego życia. Ale nas łączyło dziecko! Krzysiek przychodził, żeby spotkać się z córką, a nie ze mną. Ale do Radka to nie docierało. – Czy ten dupek musi tu non stop przyjeżdżać? Jego czas już minął, teraz jesteś moja! – wściekał się." Maja, 32 lata
Z Krzyśkiem rozstaliśmy się po ośmiu latach małżeństwa. Bezpośrednim powodem była jego zdrada. Jednak tak naprawdę nie układało nam się od dłuższego czasu. Nasze drogi się rozeszły, nie mieliśmy dla siebie czasu, nie rozumieliśmy się. Ja za bardzo poświęciłam się Oliwce, naszej córce, zaś Krzysiek pracy. I jak się okazało, koleżance z pracy. Na szczęście nie darliśmy kotów, dogadaliśmy się jakoś. I zaczęliśmy żyć osobno.
Po kilkunastu miesiącach poznałam Radka. Od początku zaiskrzyło, ale nie chciałam niczego przyspieszać. Radek był zabawny, czuły, odpowiedzialny. Imponował mi. Widziałam też, że i on angażuje się coraz bardziej. Po jakimś czasie przedstawiłam Radka córce. Na szczęście polubili się.
W końcu doszło do spotkania mojego byłego mężczyzny z obecnym. Radek był akurat u mnie, kiedy Krzysiek przyjechał po Oliwkę. Mój eks wszedł, przywitał się z małą i ze mną.
– Nowa fryzura? Świetnie wyglądasz. – Uśmiechnął się.
Nie zdziwiło mnie to. Zawsze taki był. Szarmancki komplemenciarz, a do tego zauważał nową fryzurę czy sukienkę. To akurat bardzo w nim lubiłam. Nie zdążyłam zareagować, kiedy zza drzwi wyszedł Radek.
– O, ty pewnie jesteś Radek. Oliwka wspominała o tobie. Cieszę się, że możemy się w końcu spotkać – powiedział Krzysztof, podając Radkowi rękę.
Potem zamienili kilka słów, były mąż zabrał naszą córkę i zostaliśmy sami. Przytuliłam się do Radka, ale wyczułam jakiś dystans.
– Widzę, że nadal mu się podobasz – stwierdził sucho. – Świetnie wyglądasz… – zaczął parodiować Krzysia.
Zaczęłam się śmiać. Radek ewidentnie był zazdrosny! I to o kogo, o mojego byłego! Bardzo mnie to rozbawiło, chociaż on nie był w dobrym humorze. Zignorowałam to jednak.
Każde moje spotkanie z Krzyśkiem działało Radkowi na nerwy. Irytował się i wkurzał na sam dźwięk jego imienia. Początkowo nawet mi to schlebiało. Jednak z czasem jego uwagi zaczynały mnie męczyć.
– Czy ten dupek musi tu non stop przyjeżdżać? Jego czas już minął, teraz jesteś moja! – denerwował się.
– Radzio, mamy córkę. Oliwka będzie nas łączyć już zawsze. Poza tym to mimo wszystko fajny facet i cieszę się, że się dogadujemy.
– Znowu go bronisz. Nadal coś do niego czujesz? To może mnie zostaw i do niego wróć?
Takich i podobnych komentarzy słuchałam coraz częściej i coraz bardziej mnie denerwowały.
Zbliżały się urodziny Oliwki. Jak co roku zaprosiłam swoich rodziców, byłych teściów (w końcu nadal byli dziadkami Oliwki, a poza tym z nimi też dobrze się dogadywałam), a także Krzysia.
W przeddzień uroczystości uprzedziłam swojego obecnego partnera, że jeśli czuje się niekomfortowo, to nie pogniewamy się, jeśli nie wpadnie. Nie sądziłam, że tak się wścieknie!
– No tak, przecież będzie twój Krzysiu, po co ci ja. Jeszcze w czymś przeszkodzę. Mężuś, teściowie, rodzice, idealna rodzinka! Może się jeszcze pogodzicie i ten idiota zostanie na noc? – uniósł się.
– Ale Radek, o czym ty mówisz? Nikt nie zostanie na noc! Możesz przyjść, jeśli masz ochotę. Będzie nam bardzo miło. Ale zdaję sobie sprawę, że w obecności moich teściów możesz czuć się nieco skrępowany. Zresztą rodziców też widziałeś zaledwie dwa razy, więc pomyślałam…
– To już nie myśl! – przerwał mi. – Tylko baw się dobrze!
I wyszedł, trzaskając drzwiami. Byłam zdezorientowana. Targało mną mnóstwo emocji. Postanowiłam jednak skupić się na przygotowaniach, by dla Oliwki ten dzień był naprawdę wyjątkowy.
Na szczęście wszystko się udało. Radek się nie zjawił, ale wieczorem napisał SMS-a z przeprosinami. Pomyślałam, że może rzeczywiście ta sytuacja była dla niego trudna i powinnam wykazać się większą wyrozumiałością.
Przez jakiś czas panował względny spokój. Wprawdzie Radek denerwował się za każdym razem, kiedy wpadali na siebie z Krzyśkiem, ale starał się powstrzymywać od uwag.
Po kilku tygodniach jednak nieprzyjemne sytuacje zaczęły się powtarzać. Głupie docinki, przytyki, obrażanie Krzysztofa… Doszło do tego, że Radek zaczął ode mnie wymagać, bym ograniczyła swoje kontakty z byłym!
– Nie życzę sobie, żeby do ciebie dzwonił czy przejeżdżał. Masz to zakończyć, słyszysz?! Albo on, albo ja! – krzyczał.
– Radek, on przyjeżdża do Oliwki, nie do mnie! Wiedziałeś od początku, że mam byłego męża i dziecko, które jest jego! Choćbyś stanął na rzęsach, to tego nie zmienisz! A Krzysiek jest wspaniałym ojcem i nie mam zamiaru utrudniać czy ograniczać mu kontaktów z córką! – Byłam wściekła.
– Nadal na niego lecisz? – spytał, a ja poczułam pod powiekami łzy i bez słowa wyszłam.
Jeśli mieliśmy być razem, Radek musiał zaakceptować pewne fakty! Tymczasem sytuacja stawała się coraz bardziej napięta.
Po kilku dniach zadzwonił do mnie Krzysiek. Poprosił o spotkanie na mieście. W pierwszej chwili chciałam odmówić. Od razu zaczęłam martwić się, że Radek się wścieknie, kiedy mu o tym powiem. A jeśli to ukryję i dowie się przypadkiem, będzie pewnie jeszcze bardziej wkurzony. Ale zaraz zdałam sobie sprawę, jakie to jest irracjonalne! To moje życie i mogę sama decydować, z kim się spotkam! Zwłaszcza że byłam pewna, iż chodzi o coś, co dotyczy naszej córki.
Następnego dnia zjawiłam się w kawiarni lekko spóźniona. Krzysiek wyglądał… Dziwnie. Był jakiś spięty, przejęty…
– Maja, jak ci się układa z Radkiem? – spytał bez ogródek.
Spojrzałam na niego zdziwiona. Nie miałam pojęcia, o co mu chodzi! Dlaczego nagle zaczął interesować się moim życiem?
– Nie chciałbym się wtrącać, ale… To dziwny typ. Nie chcę przesadzać, jednak… Martwię się, on jest nieobliczalny.
– Nie przesadzaj! – zaprotestowałam.
– Majka, on mi groził. Był u mnie w pracy, zrobił aferę na całe biuro! Krzyczał, że mam się od ciebie odczepić, dać ci spokój, przestać dzwonić, pisać, nachodzić cię. Prawie mnie pobił, musiała interweniować ochrona! Na koniec krzyknął jeszcze, że albo zerwę z tobą wszelkie kontakty, albo przekonam się, na co go stać. To świr!
Nie mogłam uwierzyć w to, co słyszę! Krzysiek opowiadał mi także o wcześniejszych incydentach, a ja byłam coraz bardziej wściekła. W jednej sekundzie podjęłam decyzję – musiałam zakończyć ten związek!
Bałam się trochę, że złamię się, kiedy Radek będzie błagał o wybaczenie i obiecywał poprawę. Ale na szczęście okazał się totalnym dupkiem i zamiast mnie przepraszać, zaczął na mnie krzyczeć.
– Wracasz do swojego byłego playboya? A proszę cię bardzo, wróć! Taka zdzira jak ty na nic więcej nie zasługuje! Miałem nadzieję, że jakoś cię zmienię i wyprowadzę na ludzi, ale szkoda mojego czasu! – złościł się.
Niemal siłą wypchnęłam go za drzwi. A potem się rozpłakałam. Mimo wszystko było mi ciężko… Ja naprawdę miałam nadzieję, że uda nam się stworzyć fajny związek.
Kolejne dni nie należały do najłatwiejszych. W końcu jednak postanowiłam wziąć się w garść.
Przecież mam dla kogo żyć! Staram się być szczęśliwa. Nie szukam na siłę miłości, ale w głębi duszy mam nadzieję, że kiedyś mnie jeszcze spotka. Teraz będę jednak ostrożniejsza i bardziej czujna.