"A jeśli nie mam pieniędzy, wyjdziesz za mnie? Musiałem zadać to pytanie nawet ukochanej Ali..."
Fot. 123RF

"A jeśli nie mam pieniędzy, wyjdziesz za mnie? Musiałem zadać to pytanie nawet ukochanej Ali..."

"Jestem bogatym facetem. Niestety samotnym. Od dawna chciałem się ożenić, ale obawiałem się, że moja wybranka bardziej pokocha moje pieniądze niż mnie. Chciałem mieć pewność, że zależy jej na mnie, a nie na wygodnym życiu. Dlatego wymyśliłem pewien test... Działał niezawodnie." Mateusz, 32 lata

Spojrzałem Justynie głęboko w oczy i sięgnąłem do kieszeni. Kelner, widząc to, skinął na skrzypka. Wtedy ten przysunął się nieznacznie do naszego stolika i zaczął cicho grać „Czarne Oczy”, ulubioną balladę mojej, miałem nadzieję, przyszłej narzeczonej.
– Kochanie – zacząłem – myślę... to znaczy... – chrząknąłem. – Chciałbym cię o coś zapytać – ścisnąłem mocniej aksamitne pudełeczko.
– Tak? – Justyna spojrzała na mnie z uśmiechem. Domyśliła się już, co zaraz nastąpi.
– Czy zostaniesz...
– Przepraszam. – Nagle kelner wyrósł obok mnie, nie pozwalając mi skończyć najważniejszego pytania w moim życiu.
– Nie teraz – syknąłem i ponownie zwróciłem się do Justyny. Kelner był jednak uparty.
Bardzo mi przykro, ale na pana karcie kredytowej nie ma środków...

Kelner nalegał, zrobiło się nieprzyjemnie

– Czy mógłby pan uiścić zapłatę inną kartą albo gotówką?
– Kochanie, daj mu inną kartę – poradziła Justyna.
– Czy moglibyśmy załatwić to później? – spojrzałem znacząco na kelnera.
– Obawiam się, że to niemożliwe – rzucił, więc chcąc nie chcąc, wyciągnąłem portfel.
– Wystarczy? – Wyjąłem kilka banknotów i wręczyłem je kelnerowi.
– Niestety. – Podsunął mi rachunek. – Trochę brakuje.
Sytuacja zaczęła robić się bardzo nieprzyjemna. Goście z sąsiednich stolików się nam przyglądali, a kelner stał obok i spoglądał na nas z wyższością. Zerknąłem ponownie do portfela. Nie licząc kilku starych paragonów, był pusty. Pozostała mi ostatnia możliwość.
– Skarbie, czy mogłabyś pożyczyć mi dwieście złotych? Justyna z kamienną twarzą sięgnęła do torebki i wyciągnęła pieniądze. Podała je kelnerowi, a kiedy odszedł, zapytała:
– Co się dzieje?
– Nie chciałem, żebyś się dowiedziała w ten sposób... – Nie patrzyłem jej w oczy. – Już od dłuższego czasu interesy nie idą dobrze. Kilka miesięcy temu zainwestowałem w pewien biznes i...
– Powiedz wprost, Mateusz – przerwała mi Justyna. – Jesteś spłukany, tak?

Powiedziałem, że jestem bez grosza i... poprosiłem ją o rękę

– Tak, jestem kompletnie spłukany – przyznałem. – Będę musiał sprzedać dom i samochody. Ale to przecież nie ma znaczenia – powiedziałem. – Tylko my się liczymy. Ja w końcu stanę na nogi, a nawet jeżeli nie, to przecież mamy siebie. Przecież kochamy się, prawda? – spojrzałem na nią i otworzyłem pudełeczko, które ściskałem w dłoni. – Czy zostaniesz moją żoną? Justyna popatrzyła na mnie, potem na pierścionek, potem znowu na mnie, odłożyła widelec, zgrabnie otarła usta serwetą, po czym powiedziała:
Niestety, kochanie – nawet nie próbowała być miła. – Nie zadaję się z biedakami. A pierścionek wezmę jako ekwiwalent za moje dwieście złotych.
Minutę później nie było po niej nawet śladu. Westchnąłem i nalałem sobie wina. Po chwili dosiadł się do mnie mój najbliższy przyjaciel, właściciel restauracji.
– I jak? – spytał bez powitania.
– Klapa – wzruszyłem ramionami. – „Z biedakami się nie zadaję” – zacytowałem z przekąsem słowa Justyny.
– Fatalnie – westchnął Maciek i skinął na kelnera. – Dwie wódki. Która to już? – zapytał, zwracając się do mnie. Justyna była piątą kobietą, którą sprawdzałem w ten sposób.

Jestem bogatym facetem. Niestety, samotnym

Od dawna chciałem się ożenić i założyć rodzinę, ale obawiałem się, że moja wybranka może bardziej pokochać moje pieniądze niż mnie. Dlatego wymyśliłem ten sprawdzian i realizowałem go z pomocą Maćka i jego kelnerów. Żadna z moich wybranek jak dotąd go nie zdała. Niektóre, tak jak Justyna, mówiły wprost, niektóre niby zgadzały się na ślub, ale wycofywały się po kilku dniach.
– Może sobie już odpuścisz? – Maciek podał mi kieliszek.
– Nie ma mowy – odpowiedziałem twardo. – Jestem gotów odpowiedniej kobiecie podarować cały świat, ale muszę mieć pewność co do jej uczuć.
– O kochany, tego to nigdy nie będziesz miał – Maciek roześmiał się gorzko i ponownie skinął na kelnera. Może i to była prawda, ale ja nie chciałem się poddać. Przecież chyba są na świecie kobiety, dla których najważniejsza jest miłość. I wkrótce miałem właśnie taką spotkać.

Kochałem się w Ali do szaleństwa, a teraz...

Stało się to pewnego dnia w banku.
– Mati?! – radosny głos dobiegł mnie gdzieś z boku. Rozejrzałem się, ale nie zauważyłem nikogo znajomego. Po chwili ktoś klepnął mnie w ramię.
– Nie poznałeś mnie?
– Alutka?! – zdziwiłem się. Zamiast chudej jak szczapa dziewczyny zobaczyłem przed sobą uśmiechniętą, piękną kobietę.
– Mój Boże – westchnąłem. – Zmieniłaś się.
– Wyrosłam i wydoroślałam – stwierdziła. – Długo ci tu jeszcze zajmie? – Kiwnęła głową w kierunku okienka.
– Nie – zaprzeczyłem. – Muszę tylko podpisać pewną umowę, a potem zapraszam cię na kawę.
Pół godziny później siedzieliśmy w kawiarence i opowiadaliśmy, co się z nami działo przez te kilkanaście lat od matury. W liceum byliśmy parą. Tak naprawdę to kochałem się w Ali do szaleństwa. Miałem nadzieję, że już na zawsze będziemy razem. Ona jednak wybrała sztukę. Od zawsze marzyła o tym, żeby zostać malarką. Dostała się na ASP w Krakowie i postanowiła wyjechać. Ja zamierzałem osiąść w naszym mieście i dojść do dużych pieniędzy.

Obojgu nam się udało osiągnąć to, co zamierzaliśmy

Ala została uznaną malarką, a ja zdobyłem majątek. Nie wiodło nam się tylko w życiu osobistym.
– Jesteś żonaty? – zapytała mnie od niechcenia.
– Nie – odparłem. – A ty? Masz męża?
– Miałam... – odpowiedziała z ociąganiem. – Ale bardzo krótko. Nie wzięliśmy nawet ślubu kościelnego. – Wzruszyła ramionami. – Więcej już nie próbowałam. A ty? Dlaczego się jeszcze nie ożeniłeś?
– Nie trafiłem na odpowiednią kobietę – rzuciłem i zmieniłem temat.
Od tamtego przypadkowego spotkania w banku znowu wszystko się zaczęło. Kilka dni później Ala zaprosiła mnie na wernisaż swoich prac. Potem ja zabrałem ją na kolację, a następnie wylądowaliśmy w... łóżku. Właściwie sam nie wiem, jak i kiedy zakochałem się w Ali po uszy. Zupełnie tak jak dawniej. Bałem się tylko, że znowu mi gdzieś ucieknie...
– Kiedy wyjeżdżasz? – zapytałem pewnego dnia. Od dawna chciałem zadać jej to pytanie, ale bałem się odpowiedzi.
– Nie wyjeżdżam – stwierdziła Ala i spojrzała mi prosto w oczy. – Wróciłam na dobre.
– Nie kusi cię wielkie miasto i sława? – sondowałem.
– Nie – odpowiedziała stanowczo. – Bycie w centrum wydarzeń już mnie nie kusi, a tworzyć mogę na uboczu, tak nawet lepiej – uśmiechnęła się. 

Przyszedł czas, by również Ali zrobić test

Kilka miesięcy później zaprosiłem Alę do restauracji Maćka na obiad. Właściwie byłem pewny, że z nią chcę spędzić resztę życia, ale musiałem przeprowadzić ostatni sprawdzian. Maciek starał się mnie odwieść od tego pomysłu.
– Ala nie będzie zadowolona, kiedy się dowie, że ją sprawdzałeś – tłumaczył mi. – Poza tym miłość powinna opierać się na zaufaniu.
– Wiem – odpowiadałem. – Kocham Alę i ufam jej, a zaufam bezgranicznie, jeżeli mnie nie zawiedzie.
– To się źle skończy – krakał mój przyjaciel. Uważałem, że nie ma racji. Wierzyłem, że Ala zrozumie motywy mojego postępowania. Wszystko odbyło się jak zwykle. Wykwintna kolacja, skrzypek, kelner czekający na znak. Bez niespodzianek. Zaskoczyła mnie tylko Ala. Na wzmiankę o nieważnej karcie bez namysłu sięgnęła do torebki i podała kelnerowi swoją.
– Proszę sobie doliczyć napiwek – uśmiechnęła się i przestała zwracać na niego uwagę. Czekałem na standardowe pytanie, co się dzieje, jednak Ali stan moich finansów najwyraźniej nie interesował.
– Nie chcesz wiedzieć, co się stało z moją kartą? – spytałem.
– Co się mogło stać? – zdziwiła się. – Widocznie nie masz na niej pieniędzy, i tyle. – A co byś powiedziała, gdybym oznajmił ci, że zbankrutowałem? – zapytałem po chwili.
– A zbankrutowałeś? – zapytała spokojnie. Nie odpowiedziałem. – Nic bym nie powiedziała – westchnęła. – Przecież takie jest życie, raz na wozie, raz pod wozem. A poza tym – wzięła mnie za rękę. – Liczy się tylko to, że jesteśmy razem. Z głodu przecież nie umrzemy.
Nagle zrobiło mi się głupio. Jak w ogóle mogłem mieć wątpliwości co do intencji Ali?! Wyciągnąłem pierścionek i zapytałem: – Czy zostaniesz moją żoną? Zgodziła się bez wahania. Kiedy wkładałem jej pierścionek na palec, miała łzy w oczach.
– Nie interesuje mnie, ile masz pieniędzy – powiedziała. – Kocham cię niezależnie od nich. Pocałowałem moją narzeczoną i zacząłem się zastanawiać, jak do diabła, wyjaśnię jej to całe oszustwo. Trudno, pomyślę o tym jutro...

Czytaj więcej