"Nauczyciel podejrzewał dzieci z Ukrainy o kradzież. Prawda okazała się zupełnie inna i była dla niego szokiem...!
Na laptopie obejrzałam nagranie z kamer. Byłam w szoku!
Fot. 123 RF

"Nauczyciel podejrzewał dzieci z Ukrainy o kradzież. Prawda okazała się zupełnie inna i była dla niego szokiem...!

"Jestem dyrektorką szkoły od ponad dwunastu lat. Dobrze wiem, że trzeba bardzo uważać, co się mówi przy dzieciach. A na pewno nie wolno ich do nikogo źle nastawiać... Wszyscy przekonali się o tym w ubiegłym roku, kiedy przyjęliśmy uczniów z Ukrainy. Mniej więcej w tym samym czasie w szkole zaczęły ginąć różne rzeczy i nasz geograf od razu ich oskarżył. Widać było, że jest do nich bardzo źle nastawiony. A wkrótce okazało się, jak bardzo się mylił...!" Alina, 39 lat

Lubię moją pracę w szkole, nigdy nie była nudna czy monotonna. Kiedy ma się pod sobą trzydzieścioro nauczycieli, kilkanaście osób personelu pomocniczego i ponad czterystu uczniów, zawsze coś się dzieje. Jednak wolałabym, by nigdy więcej nie powtórzyła się sprawa z zeszłego roku...

W szkole zaczęły ginąć różne rzeczy

Zaczęło się na początku października. Doszły mnie słuchy, że uczniom ginęły pieniądze, drugie śniadania, komórki czy inny sprzęt elektroniczny. Próby odnalezienia sprawcy nie przynosiły rezultatów. Pod koniec listopada nauczyciel geografii powiedział, że z jego pracowni zginął rzutnik. Potem nauczycielka rosyjskiego straciła portmonetkę, inna nie mogła się doszukać jedwabnego szalika, który zostawiła w klasie. A nauczyciel wuefu dwa razy nie mógł się doliczyć stu złotych w portfelu. W końcu dotarło do niego, że nie powinien zostawiać plecaka w pokoju nauczycielskim bez dozoru.
– Musimy znaleźć tego złodzieja – powiedział stanowczo wuefista.
– Staramy się, ale złodziej jest sprytny – westchnęłam.
– Myślę, że to jakaś uczniowska szajka – odezwał się geograf, a w jego głosie zabrzmiała dziwna pewność. – Stasiek powiedział, że uczniowie już wiedzą, kto kradnie, ale oczywiście nie będą kablować. Stasiek to jego syn. Był w ósmej klasie. Uczyłam go matematyki. Do specjalnie zdolnych nie należał, nadrabiał za to pracowitością i bardzo się starał. Jak na syna nauczyciela przystało, był grzeczny i uprzejmy.
– A panu powiedział? – spytał informatyk, który ostatnio stracił laptopa.

Geograf powiedział, że to uczniowie z Ukrainy

Zaczynałam się zastanawiać nad wezwaniem policji, choć do tej pory nie chcieliśmy jej w to włączać, żeby nie zaszkodzić uczniowi. Kimkolwiek by nie był. Ale sytuacja robiła się nieciekawa, złodziej stawał się coraz bardziej bezczelny i właśnie na tej naradzie mieliśmy zdecydować, co robimy dalej. Geograf ciężko westchnął.
Przykro to mówić, ale to ci nowi. Uczniowie z Ukrainy – oznajmił.
We wrześniu do szkoły przyszło troje dzieci z Ukrainy. Dwaj chłopcy, bracia, i dziewczynka. Cała trójka ciężko pracowała, by nadrobić braki językowe i programowe. Byłam pewna, że pod koniec roku uda im się wyrównać poziom. Zostali dobrze przyjęci przez uczniów i nie miałam na nich żadnych skarg od nauczycieli. Więc rewelację nauczyciela geografii przyjęłam ze zdziwieniem.
– Dlaczego mieliby kraść? Wzruszył ramionami.
– Bo niczego nie mają. Widziała pani ich ubrania, jak przyszli do szkoły?
– Całkiem normalne – wtrącił się chemik. – Nie podarte, czyste.
– Ale niemodne – odparował geograf. – W czasie wojny wszystko stracili, mieli rzeczy z darów. A teraz widzicie, co noszą? Markowe adidasy, dżinsy, mają komórki. Niby skąd nagle na to wzięli? Kradną pieniądze, sprzęt, pańskiego laptopa pewnie w domu używają. Ja bym policję do nich wysłał. Widać, nie nauczyli się, że nie należy kraść, nie znają siódmego przykazania. I my teraz mamy się z nimi użerać? Niby dlaczego? I może jeszcze darować im, bo tacy biedni i doświadczeni przez los? Nic z tego. Trzeba wezwać policję. Jeśli pani tego nie zrobi, sam zadzwonię! Skończył zaperzony.

Wyglądało na to, że nauczyciel jest uprzedzony!

Patrzyłam zdumiona na nauczyciela geografii. Nie znałam go od tej strony. Z jego słów, tonu głosu i mowy ciała przebijały niechęć i, niestety, uprzedzenie. „No trudno”, pomyślałam. „Każdy ma prawo do swoich poglądów”. Geograf był dobrym nauczycielem, w klasie ograniczał się do przekazywania wiedzy.
– Porozmawiam z nimi – zdecydowałam. Rozgorzała dyskusja – jedni byli za wezwaniem policji, inni przeciw, jedni uwierzyli w podejrzenia geografa, inni nie. 
Niestety, trzy dni później nauczycielowi angielskiego zginęła komórka. Ktoś ją wziął ze stołu w pokoju nauczycielskim, gdy na chwilę wyszedł do toalety. Nauczyciele natychmiast zażądali, bym wezwała policję, a najgłośniej gardłował nauczyciel geografii. Nie miałam wyjścia.

Wkrótce zobaczyliśmy na własne oczy, kto kradnie

Zanim policja przyjechała, do mojego gabinetu wszedł Krzysztof, nauczyciel informatyki, i położył przede mną swojego laptopa.
– W zeszłym tygodniu wieczorem pozakładałem kamery – powiedział. – W salach lekcyjnych i u nas, w pokoju nauczycielskim.
– Że też wcześniej o tym nie pomyślałam! – zachwyciłam się pomysłem.
Ja też jestem na siebie zły, że dopiero teraz. No, ale w końcu to zrobiłem.
– Złapałeś go na gorącym uczynku?
– Tak – potwierdził i włączył nagranie.
Pokój nauczycielski najpierw był pełen ludzi, a potem wszyscy wyszli na lekcje, został tylko nauczyciel angielskiego, bo miał okienko. Rozmawiał przez telefon. Wreszcie zakończył rozmowę, odłożył telefon na stolik i wyszedł do łazienki.
– Głupio zrobił – zauważyłam. – Zapomniał, że mamy złodzieja?
– Nie zapomniał – uśmiechnął się Krzyś. – Pogadałem z nim. To była pułapka. Po chwili do pokoju wszedł Staś, syn geografa. To nie było nic dziwnego, często tu zaglądał, przychodził do ojca, brał od niego pieniądze na ciastka ze sklepiku, czy żeby mu coś powiedzieć. Wiedzieliśmy, że byli ze sobą blisko. Nasz kolega wychowywał syna samotnie po tym, jak kilka lat temu zmarła mu żona. Teraz też Stasiek podszedł do szafki swojego ojca, otworzył ją kluczykiem i coś z niej wyciągnął, chyba kanapki. A potem rozejrzał się po pomieszczeniu, najwyraźniej dostrzegł komórkę na stole, bo rzucił okiem na drzwi, podszedł do stołu i szybkim ruchem schował komórkę do kieszeni. A potem wyszedł.

Przyznaję, że to było największe zaskoczenie w moim życiu!

Syn nauczyciela złodziejem? I to takim sprytnym, że zrzucał winę na innych, najbardziej bezbronnych, bo tych, którzy dopiero próbują się zadomowić w obcym kraju? Jaki brak etyki, honoru, nie mówiąc już o zwyczajnej uczciwości! I to u syna człowieka, który zawsze tak wielką wagę przykładał do odpowiedniego zachowania.
Kiedy policja przyjechała, geograf był zdruzgotany. Miał pretensje, że go nie uprzedziliśmy. Przecież to jego syn! Twierdził, że to musiała być jakaś ustawka, krzyczał, że to niemożliwe, żeby jego syn kradł, a Krzysiek go nienawidzi, więc się zemścił. Ale jego krzyki nic nie dały. Policja obejrzała nagranie, postanowiła spisać zeznania i zabrać Stasia na komendę. Wtedy geograf zapytał syna, jak mógł go tak poniżyć.
Czy za mało ci dawałem?! Miałeś, co chciałeś! Dlaczego mi to zrobiłeś?! Twoja matka w grobie się przewraca! Nie jesteś moim synem!
Widziałam, że przemawiają przez niego ból i strach o dziecko. W takim stanie ludzie mówią rzeczy, których potem bardzo żałują. Ale młodzi o tym nie wiedzą. Staś najwyraźniej poczuł się zdradzony przez tatę, bo powiedział ze łzami w oczach:
– Zrobiłem to dla ciebie. Przecież od początku, gdy pojawili się Ukraińcy, mówiłeś, że to złodzieje, tylko czekają, by nas okraść ze wszystkiego. I że nie możesz na nich patrzeć i chciałbyś się ich pozbyć ze szkoły. Mówisz to codziennie. Więc pomyślałem, że w ten sposób ci pomogę...
Tego dnia po powrocie do domu popatrzyłam na swoją dwunastoletnią córkę, która przybiegła do mnie, by się przytulić, i pomyślałam, że miłość dziecka jest tak ogromna i bezwarunkowa, że trzeba ją traktować z największą ostrożnością. Na pewno nie wolno wykorzystać jej mocy w złym celu. Nawet wbrew swoim intencjom.


 

Czytaj więcej