"Moja siostra oceniła Alę jednym zdaniem: To nie jest dziewczyna dla ciebie!"
Fot. Adobe Stock

"Moja siostra oceniła Alę jednym zdaniem: To nie jest dziewczyna dla ciebie!"

"Moja starsza siostra zawsze mi matkowała. Robi to nawet teraz, gdy jestem już dorosły. Część z jej rad mi się przydała i często się do nich stosowałem. Sytuacje się zmieniła, gdy... kazała mi zerwać z dziewczyną, którą właśnie poznałem. Przyznam, że się wkurzyłem. Jak mogła tak powiedzieć?!" Szymon, 21 lat

Sylwia jest ode mnie trzy lata starsza. Było więc oczywiste, że  jeśli dostanę się na studia, najpierw zamieszkam u niej. Odkąd pamiętam, zawsze mi matkowała, nawet teraz. Uważa, że skoro jest starsza, to jest mądrzejsza. Trudno jest się jej od tego odzwyczaić.

Rady siostry czasami miały sens

– Wszystko ci powiem, musisz mnie słuchać! – zaczęła, zanim jeszcze rozpakowałem plecak. Jako że jestem spokojnym człowiekiem, nieznacznie tylko wzruszyłem ramionami. Zresztą, część z jej rad mi się przydała. W końcu studiowała, pracowała, przygarnęła mnie do wspólnego mieszkania i miała już doświadczenie. Chętnie z tego korzystałem.
Raz na jakiś czas jeździliśmy do domu, do rodziców. Zwykle wracaliśmy obładowani przetworami mojej mamy. Ja brałem te cięższe siaty, bo w końcu jestem silniejszy.
– Przydajesz się, braciszku – pochwaliła mnie siostra pewnego dnia.
– Mama robi dla nas tyle jedzenia… – mruknąłem, zastanawiając się, kto to wszystko da radę zjeść.
– Jak to mama! – westchnęła Sylwia.
Wkrótce oprócz studiów zacząłem też pracę. Zatrudniałem się, gdzie mogłem. Wykładałem towar, stałem na bramce w dyskotece, siedziałem na recepcji w hostelu, pracowałem w kawiarni. Student taki jak ja nie pogardzi żadną pracą. Sylwia już od jakiegoś czasu dorabiała sobie sprzątaniem, korepetycjami, a w weekendy pracowała w pubie. Miałem więc soboty i niedziele dla siebie.

Alę poznałem na imprezie w pubie...

Któregoś dnia koledzy z firmy ochroniarskiej, w której dorabiałem, zaprosili mnie na imprezę. Poznałem mnóstwo nowych ludzi i cieszyłem się, że zostałem zaakceptowany w tej grupie. Prawdę mówiąc, nie znałem się na ochroniarskiej robocie, ale szef stwierdził, że mam potencjał i że jak dobrze pójdzie, to mnie wyśle na szkolenie.
Poszliśmy więc najpierw do jednego pubu, potem do drugiego. Było dużo śmiechu, zerkania na dziewczyny, wiadomo. Nie miałem do tej pory wielkiego doświadczenia w podrywaniu dziewczyn, w mojej miejscowości po prostu chodziło się z kimś ze szkoły albo od sąsiadów. Zanim skończyłem liceum, spotykałem się z Martą. Ale ona wybrała studia daleko od domu i tak się nam to w sumie urwało już w wakacje.
Tymczasem tutaj było dziewczyn całe mnóstwo i wszystkie dobrze się bawiły, tańcząc na parkiecie. Koledzy pociągnęli mnie do zabawy i tak jakoś się wydarzyło, że wpadłem na śliczną brunetkę.
– O, nie znam cię – powiedziała śmiało. – Nowy?
– No… można tak powiedzieć.
– Mam na imię Ala, a ty? – Była bardzo bezpośrednia.
– Szymon.
– Ładnie. To co? Napijemy się czegoś? Nie musisz mi stawiać, ale miło byłoby pogadać przy barze.
Poszedłem za nią posłusznie. Zafascynowała mnie pewnością siebie.
Na koniec imprezy dała mi numer swojego telefonu.

Zaczęliśmy się spotykać

Trzy dni się zbierałem, żeby do niej zadzwonić. Ale w końcu pomyślałem: „Co mi tam! Przecież po coś mi go dała!”.
– Cześć, tu Szymon… – zacząłem i choć wcześniej miałem ułożoną całą rozmowę, teraz wszystko wyleciało mi z głowy.
Hej, cieszę się, że dzwonisz. Myślałam, że już o mnie całkiem zapomniałeś – zaśmiała się Ala.
– Ja… nie… ale… Nie, nie zapomniałem – odparłem w końcu.
– To świetnie. Wiesz co, chcę iść jutro do kina. Może masz ochotę wybrać się ze mną?
Oczywiście, zgodziłem się z entuzjazmem, chociaż z wrażenia zapomniałem zapytać, co to za film.
Na szczęście okazało się, że to jakiś kryminał.
Spotykaliśmy się, a to na kawie, a to na spacerze, a to w kinie, bo Ala lubiła kino.
W końcu zaprosiłem ją do siebie.
Przyjdzie tu dziewczyna? – zdziwiła się Sylwia.
– O, super. Poznałeś kogoś? – Kamila uśmiechnęła się sympatycznie. Była od nas starsza, już na ostatnim roku. – Po to są właśnie studia. Po to też – dodała, widząc minę Sylwii.
– Chciałbym ją zaprosić do nas na pizzę. Żebyście się poznały – powiedziałem.
– OK, ale ty stawiasz pizzę – zarządziła Sylwia. – Ja upiekę ciasto.

"Zapomnij o tej lasce"– zawyrokowała moja siostra

Wydawało mi się, że to był całkiem udany wieczór. Sylwia popisała się sernikiem – z przepisu mamy, przepysznym, który Ala pochwaliła. Kamila gadała z Alą o filmach, makijażu, jakimś facecie z domu mody – trochę to dla mnie obce tematy, ale cieszyłem się, że jest miło. A sama Ala wyglądała bardzo ładnie. Jak wtedy w pubie.
Kiedy zamknęły się za nią drzwi, a Kamila poszła do swojego pokoju, Sylwia zaciągnęła mnie do kuchni.
– Zaraz ci pomogę posprzątać – powiedziałem, sądząc, że chodzi o bałagan.
Moja siostra wzięła się pod boki.
Szymon, zapomnij o tej lasce. To nie jest dziewczyna dla ciebie – oznajmiła stanowczym tonem.
– Słucham?! – oniemiałem.
– Ona z niejednego pieca chleb jadła, a takich jak ty to chrupie na śniadanie. Widziałeś, jak była mocno umalowana? A te gadki o ciuchach, modzie, paznokciach i aktorkach? Co ona studiuje w ogóle?
– Weterynarię!
– Naprawdę? Chyba cię wkręca!
Przyznam, że się wkurzyłem. I obraziłem na Sylwię. Jak mogła tak powiedzieć?! W sumie to i mnie obraziła. Bo niby co?! Ładna i w dodatku miła dziewczyna nie mogła się mną zainteresować? A jeśli to zrobiła, to znaczy że jest głupia, bo przecież mądra by mnie nie chciała?!

Tym razem nie zamierzałem jej słuchać!

W kolejny weekend, choć nadal się do siostry nie odzywałem, musieliśmy pojechać do rodziców. Ostentacyjnie wybrałem poranny pociąg, żeby dać Sylwii do zrozumienia, jak bardzo jestem wkurzony. Mama zdziwiła się, że przyjechałem sam. A ja – korzystając z tego, że Sylwia jeszcze jest w podróży – wszystko mamie opowiedziałem.
– Jest okropna, mamo, a ja i tak będę się spotykał z Alą. Byłem u niej na uczelni, łazi tam w dresie i gumowych rękawiczkach, cała obsmarowana jakimiś świństwami. Czy to dziwne, że po zajęciach ma ochotę się wystroić? Ale Sylwia nigdy się nią nie zainteresowała na tyle, żeby się czegoś o niej dowiedzieć.
Mama chwilkę milczała, a potem powiedziała, żebym się nie martwił.
Sylwia w końcu dotarła, zła na mnie, ale przy mamie udawała, że jest wszystko w porządku. Pewnie nie chciała psuć atmosfery, bo tego dnia rodzice obchodzili kolejną rocznicę ślubu. Bardzo dla nich ważne święto, które celebrowaliśmy co roku w rodzinnym gronie.

Po jedenaste: nie oceniaj

Kiedy tata po sutym obiedzie, deserze i nalewce wybąkał, że chwilkę się zdrzemnie, zostaliśmy przy stole we trójkę.
– Coś wam opowiem – zaczęła mama – choć nie będzie to do końca miła historia.
Nadstawiliśmy uszu.
– Pewnie czasem zastanawiacie się, dlaczego rzadko widuję się z ciocią Karoliną. Ano dlatego, że kiedyś, gdy poznałam waszego tatę, Karolina mnie wyśmiała i jeszcze obgadała przed rodziną. Bo tata, sami wiecie, jaki jest: cichy, spokojny, nawet trochę nieśmiały. Obśmiała go, że takie byle co, że własnego cienia się boi, co to za chłop… Cóż – mama westchnęła – po latach wyszło na moje. Wiecie, jakie ciocia ma problemy z mężem, on za dużo pije. A wasz tata to dobry człowiek. Nie należy więc oceniać po pozorach. Szkoda tylko, że z tego powodu od ponad dwudziestu lat rzadko rozmawiam z własną siostrą. Jak to mówią? Po jedenaste: nie oceniaj. – Popatrzyła Sylwii głęboko w oczy, a jej jakby coś w gardle stanęło, tak się zapowietrzyła.
Następnego dnia wracaliśmy z Sylwią tym samym pociągiem, zaopatrzeni przez mamę w słoiki i pojemniki z jedzeniem.
Kiedy dojechaliśmy do miasta, Sylwia wreszcie się do mnie odezwała.
– Szymek, będę robiła imprezę za dwa tygodnie. Zaproś Alę. Chciałabym ją lepiej poznać.
A ja szeroko się uśmiechnąłem, niosąc za nią ciężką torbę.

 

Czytaj więcej