Moje dziwne sny były przepowiednią miłości
Fot. 123rf.com

Moje dziwne sny były przepowiednią miłości

Od dłuższego czasu męczyły mnie niesamowite sny. Widziałam w nich jedno konkretne miejsce w głębi lasu i cień tajemniczej postaci, której jednak nie mogłam zobaczyć. Wszystko wyjaśniło się, gdy kupowałam prezent dla swojej siostry.

W nocy znów śniło mi się to miejsce... Zielona polana schowana gdzieś w głębi lasu, porośnięta miękką trawą i paprociami. Będąc tam, czułam się wspaniale. Byłam wolna i zachwycona pięknem miejsca. Jednak zawsze w pewnym momencie moje szczęście mącił dziwny niepokój. Za każdym razem we śnie pojawiał się ludzki cień. Ktoś stał tuż za moimi plecami, a ja nie mogłam się odwrócić. Nigdy nie poznałam twarzy nieznajomego... Rano długo nie mogłam dojść do siebie. Dlaczego wciąż mi się to śni?  

Chciałam kupić prezent siostrze

Wieczorem zadzwoniła do mnie siostra. Wraz z mężem zapraszała mnie na urodziny połączone z parapetówką.
– Kogo zaprosiliście? – zapytałam.
– Sami znajomi, wszystkich znasz, no może z jednym wyjątkiem. Do Kasi przyjechał przyrodni brat, Antoni. Właściwie mieszka we Francji, ale co jakiś czas wpada do Polski. Przyjeżdża chyba w interesach, coś związanego ze sztuką, ale nie jestem pewna. No i Paulina przyprowadzi swojego nowego narzeczonego... A reszta bez zmian.
– Mów, co ci kupić na prezent? Kieliszki? Serwis do kawy? – zapytałam.
– Przestań, nic nam nie kupuj! I tak dałaś nam tyle w prezencie ślubnym! Teraz zbieraj na swoje wesele, zamiast szastać kasą!
– Uluś, jakie wesele? Nawet z nikim się nie spotykam... – zaśmiałam się. – Po rozstaniu z Łukaszem jakoś nie mam ochoty na nowy związek... No, ale wróćmy do tematu. Chcę wam kupić coś ładnego. Mów, co ci potrzeba, i nie dyskutuj!
– Skoro tak... – Ula na chwile zamilkła. – No to może jakiś obrazek do sypialni? Albo jakąś grafikę? No nie wiem. Masz znajomych po ASP, może któryś miałby coś ładnego i niedrogiego na zbyciu?
– Świetny pomysł. O tym nie pomyślałam. Wybiorę coś pięknego dla mojej kochanej siostrzyczki. Do zobaczenia w sobotę wieczorem – powiedziałam.  

Sen powracał coraz częściej

Tym razem obudziłam się w środku nocy. Na dworze szalała burza. Nie wiem, czy obudził mnie grzmot, czy kolejny niepokojący obraz ze snu. Pobiegłam zamknąć drzwi balkonowe i szybko wróciłam do łóżka. Okryłam się prześcieradłem, bo drżałam z zimna i ze strachu. Tej nocy znów byłam na pięknej leśnej polanie. Znów chodziłam boso po miękkiej trawie, a potem ogarnął mnie niepokój, bo ktoś obcy był tam ze mną. Jednak tym razem bałam się jeszcze bardziej, bo poczułam chłodny dotyk czyjejś dłoni na swoich plecach. Na samą myśl o tym, znów zadrżałam i niczym mała dziewczynka schowałam głowę pod prześcieradło.
„To miejsce śni mi się coraz częściej”, pomyślałam. Dawniej zdarzało się to może raz w roku, a teraz co kilka dni. „Czy kiedyś znajdę się tam? A może już tam byłam jako dziecko?”, zastanawiałam się.

Obraz z moich snów

Po pracy postanowiłam pójść do zaprzyjaźnionej galerii, w której pracował mój kumpel ze studiów. Błażej obiecał znaleźć dla mnie kilka niedrogich grafik i obrazów, żebym coś wybrała dla siostry. Gdy przyszłam do galerii, pokazał mi te dzieła, ale nic mi się nie spodobało.
– Mam jeszcze jedną pracę mojego znajomego, który mieszka i tworzy we Francji. Właśnie przyjechał do Polski i chce coś tu sprzedać. Tylko w sumie nie wiem, czy jego dzieła ci się spodobają. Są dobre, ale mają w sobie jakiś smutek – tłumaczył znawca. – A ty przecież potrzebujesz czegoś radosnego, tak?
– Wiesz, wolałabym, ale co mi szkodzi zobaczyć – odparłam.
– W takim razie chodź ze mną na zaplecze. Niedawno przywiózł ten obraz, jeszcze go nie rozpakowałem.
Postawił go na sztaludze i teatralnym gestem zrzucił okrywający go papier. To, co zobaczyłam, sprawiło, że na moment stanęło mi serce. Obraz przedstawiał zieloną polanę, skrytą pośród ciemnego lasu. Promienie słońca przebijały przez wysokie drzewa, tworząc piękne smugi... Sceneria była dokładnie taka, jaką widziałam w swoich powtarzających się snach! Obraz był bajkowy. Lekko rozmyte kształty działały na wyobraźnię. W dodatku w rogu obrazu widniał lekki zarys dziewczyny podobnej do mnie! Zakręciło mi się w głowie od tego wszystkiego. Nie mogłam wydobyć z siebie jednego słowa! Czułam się tak, jakby ktoś wszedł w moją głowę i... był w moich snach!

Mój sen się spełnił

W tym momencie dźwięk dzwonka zamontowanego na drzwiach dał nam do zrozumienia, że w galerii pojawił się nowy klient. Błażej poszedł do niego, a ja nadal nie mogłam oderwać wzroku od płótna. Słyszałam tylko skrawki rozmowy. Wpatrywałam się w obraz i przeniosłam się myślami na zieloną polanę. Nagle poczułam na plecach czyjąś chłodną dłoń... Zamarłam. „Boże, czy to znowu mi się śni?”, myślałam. Po chwili odzyskałam panowanie nad sobą i pomału zaczęłam odwracać głowę. „To dzieje się naprawdę!”, dotarło do mnie.
Próbowałam zachować spokój. Obok mnie stał mężczyzna, wysoki i czarnowłosy. Kiedy mnie zobaczył, jego twarz zastygła w zdumieniu. Nagle świat zawirował. Czułam, że dzieje się coś niesamowitego. Patrzyliśmy sobie prosto w oczy i powoli, jednocześnie zaczęliśmy się do siebie uśmiechać.
– Halo! Ewa, Antoni! Tu Ziemia! – Błażej próbował nas przywrócić do rzeczywistości. – Czy wy w ogóle mnie słyszycie?!
Ale żadne z nas nawet nie spojrzało w jego stronę.
– Wreszcie cię znalazłem – powiedział czarnowłosy mężczyzna.
– Bałam się, że nigdy nie poznam twojej twarzy – odparłam. – Czy to możliwe, że śniliśmy ten sam sen?
– Ludzie, co się w wami dzieje?! – właściciel galerii domagał się uwagi. – A w ogóle, Ewa, skąd znasz Antoniego?
Oboje spojrzeliśmy na Błażeja.
– Ze snów – odpowiedzieliśmy jednocześnie.
To niesamowite, ale z galerii wyszliśmy razem, trzymając się za ręce. Antoni zabrał swój obraz, a Błażej wyszedł za nami na ulicę i patrzył na nas jak na wariatów. I miał rację, bo gdy tylko spojrzeliśmy sobie w oczy, od razu zwariowaliśmy na swoim punkcie...

To było przeznaczenie

Płótno w kolorach zieleni stało oparte o ścianę, a ja męczyłam się z olbrzymią płachtą lśniącego papieru. Miałam zamiar opakować nim prezent dla siostry. Dostałam obraz od samego autora, który teraz ucinał nożyczkami kawałek taśmy klejącej... Tamtego dnia w galerii poznałam Antoniego. Nasze spotkanie nie mogło być przypadkiem. Wszystkie drogi prowadziły nas ku sobie. Gdybyśmy nie spotkali się w galerii, trafilibyśmy na siebie gdzie indziej. Bo to Antoni, jak się okazało, miał być tym jedynym nieznanym mi gościem na parapetówce mojej siostry – był bratem jej koleżanki Kaśki! Wiem, że takie było nasze przeznaczenie... Śniliśmy o sobie. Kiedy mój sen się kończył, jego się zaczynał.
– Biegłem za tobą przez las – opowiadał. – Nagle ty przystawałaś na skraju polany. Dotykałem twoich pleców, a ty odwracałaś się ze strachem. Potem uśmiechałaś się do mnie i... znikałaś. Ten sen prześladował mnie od lat, aż do przedwczoraj, kiedy spotkałem cię w galerii oglądającą siebie z mojego, z naszego snu!
– Jeszcze tylko kokarda i gotowe – powiedziałam, całując Antka.
– Mam nadzieję, że twojej siostrze spodoba się prezent – uśmiechnął się.
Na parapetówkę, ku zdziwieniu Uli, przyszliśmy razem. I tak już zostało...

Czytaj więcej