W Anioła Stróża wierzymy będąc dziećmi, ale jako dorośli często o nim zapominamy. A on towarzyszy nam całe życie. Niektórzy nawet widzieli go na własne oczy lub namacalnie doświadczyli jego obecności i troski. Poznaj niezwykłe historie świętych i zwykłych ludzi, którzy poznali swojego Anioła Stróża.
Spis treści
Aniołowie Stróżowie nieustannie czuwają nad ludźmi, ratując ich w najbardziej niespodziewanych sytuacjach. W historii Kościoła nie brakuje świadectw o ich niezwykłej opiece, cudach i interwencjach, które zmieniły bieg życia świętych i zwykłych ludzi. Od cudownego nakarmienia ojca Benedetto Rixnera w obozie jenieckim, przez tajemniczą ochronę młodego Piusa IX, aż po psa, który jako Anioł Stróż uratował życie świętemu Janowi Bosko – anielskie interwencje niejednokrotnie ukazywały swoją nadprzyrodzoną siłę. Poznaj inspirujące historie działań Aniołów Stróżów, które pokazują, że nigdy nie jesteśmy sami.
Był 1919 rok, obóz jeniecki w Tours we Francji. 800 więźniów niemieckich zebranych w kilku barakach. Wielki głód. Ojciec Benedetto Rixner, jeden z nich, nie mógł spać z głodu. Wyszedł więc przed barak i odmawiając różaniec, żarliwie modlił się, prosząc o coś do jedzenia: „Ojcze nasz, któryś jest w niebie, daj mi coś do jedzenia, inaczej wkrótce umrę jak moi towarzysze”. Nagle pojawiła się postać francuskiego żołnierza. Ojciec Benedetto był zdumiony, bo Francuzi znajdowali się za ogrodzeniem i żaden z nich nie zbliżał się do jeńców. Żołnierz spytał, czy chce trochę chleba. Gdy przytaknął, dał mu dwie pajdy chleba i dwa wielkie kawałki pieczonej wieprzowiny. Ojciec Benedetto pędem wrócił do baraku, pokazując, co ma i dzieląc się tym z kolegami. Był absolutnie pewien, że to jego Anioł Stróż uratował życie jemu i jego kolegom.
Błogosławiony Pius IX w dzieciństwie na własne oczy ujrzał Anioła Stróża. Pewnego razu jak zwykle służył do mszy jako ministrant w rodzinnej kaplicy i podczas ofiarowania klęczał na najniższym stopniu przed ołtarzem. Nagle poczuł lęk, a serce zaczęło mocno bić. Po chwili po drugiej stronie ołtarza ujrzał przystojnego młodzieńca, który dawał mu znak, by podszedł do niego. Zdezorientowany chłopiec zaczął iść we wskazanym kierunku, ale świetlista postać nagle zniknęła. W tej samej chwili ciężka rzeźba z hukiem spadła i rozbiła się w miejscu, gdzie przed chwilą klęczał przyszły Ojciec Święty.
Anioł Stróż świętego Jana Bosko miał postać wielkiego szarego psa. Gdy podczas wędrówek zaczął mu towarzyszyć ogromny molos o dobrotliwym spojrzeniu, radośnie merdający na jego widok ogonem, myślał, że to pies okolicznych mieszkańców. Kilka tygodni później ten sam pies, zwany przez niego Szarym, obronił duchownego przed uzbrojonymi napastnikami, którzy zaatakowali go na ulicy. Taką rolę odegrał jeszcze kilkakrotnie. Choć wszystko wskazywało na to, że pies jest bezpański, nigdy nie chciał jeść ani pić. Po raz kolejny ksiądz spotkał go po 10, a następnie po 19 latach, kiedy zabłądził i nie mógł znaleźć właściwej drogi. Od ich pierwszego spotkania minęły wtedy... 32 lata, a psy przecież tak długo nie żyją. Na dodatek Szary wcale się nie postarzał.
Włoski adwokat Attilio De Sanctis w dzień przed Wigilią Bożego Narodzenia 1949 roku podróżował samochodem ze swoją żoną i dwoma synami. W pewnym momencie, gdy siedział za kierownicą, poczuł ogarniającą go senność, głowa opadła mu na piersi i... ocknął się dopiero wiele kilometrów dalej. Z niepokojem zapytał, jak to się stało, że dojechali aż tutaj i czy nikomu nic się nie stało. Rodzinę zdumiały te pytania, bo żadne nie zauważyło niczego niepokojącego. Dla adwokata stało się jasne, że na odcinku 27 kilometrów samochód prowadził ktoś inny. Gdy opowiedział o tym dziwnym zdarzeniu ojcu Pio, usłyszał: „Ty spałeś, a auto prowadził Anioł Stróż”.
Święty Ojciec Pio każdego dnia doświadczał pomocy swego Anioła Stróża. Pewnego razu do San Giovanni Rotondo, gdzie przebywał, przyjechała Amerykanka z córką, która pragnęła wyspowiadać się u ojca Pio. Przed spowiedzią matka spytała, czy ojciec nie potrzebuje tłumacza, bo wiedziała, że zna on tylko język włoski i łacinę. Duchowny podziękował. Amerykanka była sceptyczna i pewna, że spowiedzi nie będzie. Jej córka spędziła w konfesjonale długie minuty. Gdy wyszła, spytała ją, w jakim języku była spowiedź. – Oczywiście, że po angielsku – odpowiedziała zdziwiona córka. To Anioł Stróż był tłumaczem Ojca Pio.
Stygmatyk tak o nim pisał: „Nie zapominaj o tym wiecznie obecnym niewidzialnym towarzyszu, zawsze gotowym, by nas wysłuchać... Otwórz się przed nim i powierz mu swe troski. W niczym nie skaź czystości jego spojrzenia... Zwracaj się do niego w godzinie największej udręki i doświadczaj jego dobroczynnego wpływu. Nigdy nie mów, że musisz podejmować samotną walkę z naszymi nieprzyjaciółmi; nigdy nie mów, że nie masz nikogo, komu mógłbyś się zwierzyć. Byłoby to wielką niesprawiedliwością wobec tego niebiańskiego wysłannika”.