"Rafał od razu mi się spodobał. Nie dałam mu jednak szansy, bo był tylko stolarzem..."
Fot. Adobe Stock

"Rafał od razu mi się spodobał. Nie dałam mu jednak szansy, bo był tylko stolarzem..."

Zawsze sprawdzałam, jakie wykształcenie ma mój potencjalny partner. Nie po to kończyłam studia, by zostać żoną niedokształconego faceta! Tak byłam wychowana – mama zawsze mi powtarzała, że w życiu najważniejsze jest wykształcenie. – Na studiach człowiek uczy się kultury. Inteligent zawsze będzie cię szanował – mówiła rodzicielka.  Jej słowa głęboko wyryły się w mojej pamięci...  Laura, 35 lat

– Postaram się zrobić to szybko – oznajmił pan Marek.
Przyglądałam się, jak rozwierca, a później montuje nowe zamki w moich drzwiach. „Świetny facet”, westchnęłam. Bez jego pomocy nie dostałabym się do mieszkania. Zgubiłam klucze, a zapasowe były w środku. „Tylko szkoda, że nie mój”, dodałam gorzko.

Chyba przegapiłam szansę na miłość

– Skończyłem – uśmiechnął się.
– Ile płacę? – sięgnęłam po torebkę.
– Pani Lauro, proszę mnie nie obrażać – pogroził palcem. – To sąsiedzka przysługa.
– Co bym zrobiła bez pana pomocy?
– Zawsze chętnie pomogę, ale... – zawahał się, lecz po chwili dokończył: – Jak to możliwe, że taka atrakcyjna kobieta jest sama?
– Hmm, chyba przegapiłam szansę na miłość – odpowiedziałam szczerze.
– Proszę nie tracić nadziei. Na pewno jeszcze znajdzie pani miłość. Tylko...
– Tylko co? – dociekałam.
– Chodzi o to, żeby nie ustawić za wysoko poprzeczki.
Zaczerwieniłam się. Pan Marek miał rację i... dobrze mnie znał.
– Jest pani wykształcona, niezależna i na pewno szuka pani kogoś...
– Już nie szukam – przerwałam mu, bo nie miałam ochoty na dyskusję na temat mojej samotności.
– Przepraszam – sąsiad odezwał się łagodnym tonem. – Miałem tylko rozwiercić zamki, a nie wiercić w pani życiu...

Mój facet musiał być wykształcony

Wieczorem, stojąc pod prysznicem, a później jedząc kolację, rozmyślałam nad słowami Marka o daniu sobie szansy. Dlaczego się poddałam? Dlaczego przestałam wierzyć, że spotkam miłość? Moje koleżanki ze studiów zdążyły się już rozwieść i ponownie wyjść za mąż, a ja nadal byłam sama.
– Przebierałaś, marudziłaś, ten za chudy, tamten za gruby, ten za niski, tamten za głupi, aż utkwiłaś w staropanieństwie – stwierdziła Magda, moja koleżanka z pracy.
„Łatwo jej mówić”, westchnęłam, kładąc się do łóżka. „Wpadła w oko najfajniejszemu chłopakowi z roku, pobrali się jeszcze na studiach”. Co prawda Jacek nie obronił magisterki, jednak Magdzie to nie przeszkadzało. „Hmm, ale mnie by przeszkadzało. Nie po to kończyłam studia, by zostać żoną niedokształconego faceta”, uznałam. Tak byłam wychowana – mama zawsze mi powtarzała, że w życiu najważniejsze jest wykształcenie.
– Na studiach człowiek uczy się także życia – mówiła rodzicielka. – Kultury osobistej. Inteligent zawsze będzie cię szanował...
Jej słowa głęboko wyryły się w mojej pamięci. I, chcąc nie chcąc, zawsze sprawdzałam, jakie wykształcenie ma mój potencjalny chłopak. W ten sposób skreśliłam Wojtka po technikum i Franka, który studia skończył po pierwszym roku...

Samotnej kobiecie nie jest łatwo

W nocy obudził mnie huk. Wyskoczyłam z łóżka przerażona. Okazało się, że zerwała się półka z książkami.
– O rany – jęknęłam. – Znowu będę musiała prosić pana Marka o pomoc, bo przecież sama tego nie zamontuję!
Następny dzień zaczęłam od narzekań:
– Wczoraj miałam takiego pecha! Najpierw zgubiłam klucze, a potem półka mi spadła ze ściany. Głupio mi, że znowu będę zawracać głowę sąsiadowi, ale nie mam wyboru...
– Zadzwonię do Jacka. Wpadnie do ciebie po południu i ją zawiesi – obiecała Magda i sięgnęła po komórkę.
Słuchając, jak szczebiocze ze swoim mężem, poczułam lekkie ukłucie zazdrości. „Też bym chciała mieć faceta, na którego zawsze można liczyć”, westchnęłam w duchu.
– OK, OK. Rozumiem. Tylko wróć na noc – śmiała się tymczasem Magda, pisząc coś szybko na kartce. – Pa, kochanie.
– Jacek musi pojechać do rodziców – wyjaśniła, rozłączając rozmowę. – Ale zadzwoń do jednego Rafała i powołaj się na znajomo...
– Magda – przerwałam jej – a nie możesz tego zrobić za mnie?
– Osłabiasz mnie! – zrzędziła, wybierając numer, ale ja przestałam jej słuchać.
Miałam dosyć proszenia obcych facetów o naprawę usterek w moim mieszkaniu.
– Laura, ocknij się – przyjaciółka trąciła mnie łokciem. – Rafał przyjdzie do ciebie dzisiaj pod wieczór.

Rafał był atrakcyjnym młodym mężczyzną

Kiedy wróciłam do domu późnym popołudniem, na schodach obok moich drzwi siedział jakiś mężczyzna.
– Pani Laura? – upewnił się, wstając.
– Tak – potwierdziłam, przyglądając się całkiem miłemu i przystojnemu facetowi.
– Jestem Rafał, kolega Jacka. Mam coś u pani zawiesić – zamruczał.
– Świetnie – bąknęłam speszona, bo jego niski, męski głos działał na mnie jak balsam.
Wpuściłam mężczyznę do domu i naprawdę się starałam, żeby nie patrzeć na jego zgrabne pośladki w opiętych dżinsach...
– O kurczę! – wykrzyknął mój gość na widok regału z książkami. – Wszystkie pani przeczytała?
Od razu obudził się we mnie zdrowy rozsądek. Przypomniały mi się słowa mamy na temat inteligentów. „Ten najwyraźniej mało książek w życiu przeczytał”, westchnęłam.
– Wszystkie – kiwnęłam głową. – I jeszcze więcej.
– Fiu, fiu! No to gdzie jest ta półka do zawieszenia?
– Leży na podłodze pod oknem.
– Haki za krótkie – stwierdził, oglądając mebel. – Nie warto wieszać, bo i tak spadnie.
– Zatem co pan proponuje?
– Trzeba dać porządną półkę. Mam nawet takie deski. Mógłbym zrobić. Niech pani mi poda swój numer telefonu. Wycenię je i zadzwonię do pani...
– Zastanowię się – odparłam, chociaż w mojej głowie jakiś głos krzyczał rozpaczliwie: „Bierz ten numer, ty głupia kretynko!”.
– Dam panu znać przez Magdę.
– Jak pani uważa – wzruszył ramionami i zaczął rozglądać się po moim mieszkaniu.
– Te drzwi są źle zamocowane – zauważył, podchodząc do szafki w aneksie kuchennym.
– Sama pani tu mieszka? – zmienił temat.
„Czyżby badał teren? Sprawdza, czy kogoś mam?”, aż zrobiło mi się gorąco, bo niebieskie oczy stolarza niemal przewiercały mnie na wylot.

Czas zapomnieć o radach mamy...

Gdy Rafał wyszedł, zadzwoniłam do Magdy.
– Słuchaj, kto to był? Fajniejszego faceta już dawno nie widziałam! – gorączkowałam się. – Tylko szkoda, że to stolarz, a nie...
– To artysta, po ASP – przerwała mi przyjaciółka. – Ukończył rzeźbę w drewnie, ale robi też meble. To jego pasja.
– Ale on... on... – jąkałam się. – On nic nie mówił, że...
– Laura! Nie wszyscy ogłaszają światu, że mają tytuły! – wkurzyła się Magda. – A Rafał jest bardzo skromnym człowiekiem. I samotnym – podkreśliła.
– Powiedziałam, że jak się namyślę w sprawie półek, to się z nim skontaktujesz.
– Ja? Mowy nie ma – oburzyła się. – Sama zadzwoń! Nie mam do ciebie siły! Podoba ci się facet, ale nie chcesz się z nim umówić, bo jest stolarzem? Dorośnij wreszcie!
– Dobra, wiem, źle zrobiłam, oszczędź mi prawienia morałów – jęknęłam. – Podaj mi jego telefon...
Kiedy przyjaciółka się rozłączyła, wybrałam numer boskiego Rafała.
– Dzień dobry – powiedziałam, gdy usłyszałam niski, zmysłowy głos. – Mówi Laura, ta od półki, możemy się umówić?
Mężczyzna zaczął się śmiać.
– Z przyjemnością – odparł.
– W sprawie mebli, rzecz jasna – dodałam szybko, a on zaśmiał się jeszcze głośniej.
„Czas zapomnieć o radach mamy”, uznałam, szykując sukienkę na... randkę z moim artystą stolarzem.

Czytaj więcej