Wielkie zmiany w życiu Małgorzaty Potockiej: "Drugiego stycznia lecę na Dominikanę". Kto tam na nią czeka?
Małgorzata Potocka pod koniec listopada po raz trzeci została babcią. Ma wnuka Mateo.
Fot. AKPA

Wielkie zmiany w życiu Małgorzaty Potockiej: "Drugiego stycznia lecę na Dominikanę". Kto tam na nią czeka?

Małgorzata Potocka ma dwie córki, właśnie urodził jej się trzeci wnuk. Jest dyrektorem Teatru Powszechnego w Radomiu, a teraz gwiazdą święcącego triumfy na platformie Netflix serialu – „Gang zielonej rękawiczki”. A przede wszystkim atrakcyjną, wysportowaną kobietą. Zabieganą, a nawet zalataną (młodsza córka Weronika mieszka w Stanach), ale dzięki temu w... swoim żywiole! Tylko nam opowiada o chwilach, które już zawsze będą budzić jej uśmiech i wzruszenie.

Małgorzata Potocka cieszy się, że po raz trzeci została babcią. Z najmłodszym wnukiem dzieli ją jednak ocean. Kiedy wreszcie będzie mogła przytulić najmłodszego syna córki Weroniki? Tylko nam aktorka opowiada o więziach w rodzinie, która mieszka w różnych częściach świata. 

Małgorzata Potocka po raz trzeci została babcią!

W serialu „Gang...”, mówi Pani, a właściwie pani bohaterka: „Porobię sobie nic”. Ale w życiu chyba nie za bardzo może pani sobie porobić nic?

Jestem najszczęśliwszą osobą na świecie, że nie mogę – robić nic. Należę do osób, które jak mogą „robić nic”, to dostają depresji.

To teraz otworzyło się kolejne pole do aktywności: ma Pani trzeciego wnuka!

Tak, Weronika urodziła drugiego synka, Mateo. Jest internet, więc mamy transmisję z wydarzeń, w tym z pierwszego spotkania się braci: Grzegorza i Mateo. W listopadzie Matylda poleciała pomóc siostrze przy maluchach. Towarzyszyła Weronice przez cały czas, wróciła teraz, po dwóch tygodniach. Mamy więc wrażenia rodzinne – na gorąco. Są niesamowite. Mateo, w odróżnieniu od starszego brata, ma niebieskie oczy, po mamie, więc patrzymy, jak to dalej się potoczy. Wiadomo, że w tym wieku ich kolor może się jeszcze zmienić.

Weronika Ciechowska, córka Małgorzaty Potockiej to owoc miłości do muzyka Grzegorza Ciechowskiego

A kiedy Pani uda się przytulić najmłodszego członka rodziny?

Drugiego stycznia. Lecę na Dominikanę, skąd pochodzi rodzina Victora, męża Weroniki. Tam spotkam się z nimi i w końcu będę mogła przytulić Mateo! Pomogę córce jak tylko potrafię, ale wiadomo – gdy mieszka się na dwóch kontynentach, to jest się trochę taką babcią na zdjęciach... W styczniu będę więc do pomocy i do dobrej atmosfery nieco dłużej. Mogę sprzątać, gotować, prać i chodzić z dziećmi na spacery. Ale to także bardzo się przyda, by Weronika mogła choć chwilę odpocząć.

Jak Grzegorz przywitał w domu młodszego braciszka?

Grześ ma 1.5 roku i jest taki słodki! Widziałam film, jak się do Matea skrada, przygląda się mu, dotyka i przytula. Często bierze sobie poduszkę, kładzie się na podłodze i przy nim zasypia.

Wzruszające i rzeczywiście słodkie...

Tak, Grzegorz jest dzieckiem, które nie płacze, cały czas jest uśmiechnięte, śmieje się. Byłam u nich w Nowym Jorku przez cały sierpień, gdy Weronika była jeszcze w ciąży. Ich dom jest pełen muzyki. Codziennie tańczą sambę, więc nie da się być ponurym. Tańczą wokół niego, to on także! Gdy tak razem pląsają, to padam ze śmiechu. Widzę też jak dobrze można wychowywać dziecko w ciągłej radości i zabawie. Gdy jest miłość między rodzicami, to w domu nie ma napięcia, ono to czuje i od razu inaczej, radośniej się chowa.

Udało się może mieć chwilę tylko dla siebie?

Oczywiście, codziennie chodziłam, podobnie jak w Warszawie, na 10-kilometrowe marsze. I na jogę, a także na ćwiczenia Tai Chi, które odbywają się w Central Parku; było fantastycznie!

Małgorzata Potocka o najstarszym wnuku Tadeuszu

A co słychać u pani najstarszego wnuka, syna Matyldy – Tadeusza? Macie do siebie zdecydowanie bliżej, mieszkacie niedaleko, w Warszawie.

Tadeusz ma już 10 lat i mam z nim fantastyczną komitywę! Dzwonimy do siebie, piszemy maile, chodzi ze mną na premiery do teatru, pokazy w kinie, omawiamy moje wywiady... Zaglądam do Matyldy w weekend, zapraszam wnuka i idziemy sobie na cały dzień: najpierw do kina, potem na obiad i na spacer, gdzieś po drodze karmimy gołębie... A potem siedzimy u mnie w domu i się bawimy, wygłupiamy. Jednym słowem – jest super kumplem. To świetna, przyjacielska relacja.

Chce iść w ślady babci, zostać aktorem?

Jemu zmieniają się upodobania, jak to w tym wieku. Owszem, wspominał, że może będzie aktorem, ale nie namawiam go do tego. Trzeba zdać sobie sprawę, jaki to kapryśny zawód: albo klepie się biedę, albo ma się swoje pięć minut. Tadzio rozwija się niesamowicie, świetnie gra w szachy, zaczytuje się geografią. A najbardziej interesują go wynalazki, nowinki technologiczne. Zapowiada, że zostanie laureatem Nobla.

Dobry plan. A czy chłopcy: Tadeusz i Grzegorz poznali się? Dzieli ich ocean…

Oczywiście, poznali się, razem – rodzina Matyldy, Weroniki i ja – spędziliśmy nawet cały maj! Najpierw tu, w Polsce, następnie wyjechaliśmy na wakacje do Turcji, a potem jeszcze poleciałam do nich na kilka dni, do Barcelony. Obejrzeliśmy tam wszystkie możliwe muzea sztuki współczesnej, co uwielbiam. Było cudownie!

Podsumowując, ma Pani teraz gang chłopaków!

Tak, mam trzech chłopaków i żadnej panienki!

Ale to może jeszcze się zmienić i przybędzie wspólniczka do dziewczyńskich zainteresowań...

No tak, zobaczymy.

Małgorzata Potocka ostatnio dużo podróżuje

Dużo Pani ostatnio podróżowała. Czy coś Panią zaskoczyło?

Tak, w Turcji byliśmy w prawie pustym, wspaniałym resorcie, ponieważ o tej porze nie było jeszcze wielu turystów. Niemal puste baseny i wielkie restauracje, masaże w wyludnionych hammanach. Wszystkie trzy czułyśmy się więc jak księżniczki, a ja wreszcie odważyłam się chodzić po plaży w bikini.

A dlaczego – „odważyłam się”?

Bo gdybym to zrobiła w Sopocie, to pewnie paparazzi cyknąłby zdjęcie, a potem przez miesiąc bym czytała o cellulicie czy zmarszczce na kolanie albo jeszcze czymś innym. Człowiek woli więc być ubrany od stóp do głów, na wszelki wypadek. A tam wskakiwałam do wody i czułam się niczym najpiękniejsza kobieta świata!

Rozmawiała: Anna Ratigowska

Czytaj więcej