„Dlaczego chory facet zachowuje się tak, jakby umierał?! To przestało mnie już bawić...”
Fot. 123 RF

„Dlaczego chory facet zachowuje się tak, jakby umierał?! To przestało mnie już bawić...”

"Mój mąż od dwóch dni był lekko zakatarzony i miał chrypkę. Według lekarza, do którego udał się po leki i zwolnienie, właściwie nic mu nie było. Ale Antek poczuł się urażony taką diagnozą. Wziął w pracy urlop i postanowił leczyć się na własną rękę. A ja miałam wokół niego skakać..." Katarzyna, 37 lat

Kasiu, to ty? Zrób mi herbaty… – usłyszałam, gdy tylko wróciłam z pracy do domu. „O Jezu”, jęknęłam w duchu. „Dlaczego chory facet zachowuje się tak, jakby umierał?”.

Mój mąż zawsze ciężko przechodzi katar...

Weszłam do pokoju. Mój mąż leżał na kanapie przykryty kocem. Wokół niego panował straszny bałagan: na stoliku stała szklanka wody, witaminy wysypały się z pudełeczka. Pod kanapą walał się stosik zużytych chusteczek higienicznych i puste opakowania po chipsach. Telewizor był włączony, bo Antoni oglądał jakiś mecz.
– Dobrze, że już wróciłaś – dodał zbolałym głosem na mój widok. – Tak źle się czuję…
– Właśnie widzę – odrzekłam i poszłam do kuchni nastawić wodę na herbatę.
Mąż od dwóch dni był lekko zakatarzony i miał chrypkę. Według lekarza, do którego udał się po leki i zwolnienie, właściwie nic mu nie było. Ale Antek poczuł się urażony tą niesprawiedliwą diagnozą. Wziął w pracy urlop i postanowił leczyć się na własną rękę.
On zawsze tak ciężko przechodził katary. Odkąd pamiętam, nawet lekki kaszel wywoływał u niego panikę – za każdym razem był pewien, że złapał zapalenie płuc. Według Antka w powietrzu latało pełno mikrobów, które tylko czekały na odpowiedni moment, by go dopaść. Nawet kiedy zdarzyło mu się zaciąć przy goleniu, ranę dokładnie dezynfekował jodyną i zaklejał plasterkiem.

Jestem już zmęczona jego zachowaniem

Kiedyś mnie to nawet śmieszyło, ale kilka lat temu przestało. Bo, ku mojej rozpaczy, mąż stwierdził, że najniebezpieczniejszym źródłem zarazków jestem ja. Gdy w ciągu dnia kichnęłam, do snu ścielił sobie na kanapie. Sytuacja stawała się napięta, kiedy będąc lekko podziębiona, napiłam się nieopatrznie z jego kubka… On przecież tak uważał, by nie zachorować, a ja robiłam wszystko, żeby go zarazić!
Antek zawsze najgorzej przechodził katar. Tym razem nie było inaczej. Kiedy już zrobiłam mu herbaty z cytryną, zanim się jej napił, dwa razy zapytał, czy umyłam owoc w gorącej wodzie. Potem doszedł do wniosku, że trzeba wywietrzyć mieszkanie. Przez trzy godziny nie pozwolił mi zamknąć okien, twierdząc, że świeże powietrze zabija bakterie. Na kolację zażyczył sobie kubek mleka z miodem i czosnkiem. Niestety, okazało się, że zapomniałam kupić czosnku. Antoni był bardzo niezadowolony i obraził się, kiedy o dwudziestej kategorycznie odmówiłam udania się do sklepu po ten nieszczęsny czosnek…
Mąż niewątpliwie jest hipochondrykiem. Choć jego fobie i zachcianki mogą się komuś wydawać całkiem śmieszne, mnie doprowadzają do szewskiej pasji. Jestem już zmęczona jego zachowaniem.
Jutro chyba zostanę dłużej w pracy…

 

Czytaj więcej